"Zagadki medycyny" - Ann Reynolds, Kenneth Wapner

  "Zagadki medycyny" to nie jest kolejna powieść. Jest to książka, która powstała na podstawie dokumentalnego serialu telewizyjnego ABC o tym samym tytule, co książka. Książka mnie zachwyciła, gdyż poznałem jednostki chorobowe, o których nie miałem pojęcia. Autorzy przedstawiają nam dwadzieścia trzy historie, osoby które cierpią na rzadkie choroby, które nie pozwalają im na normalne funkcjonowanie w środowisku. Poznajemy je, słuchamy tego, co mają do powiedzenia. Niezgłębiona kopalnia wiedzy dla wszystkich, którzy interesują się medycyną.

 Książka jest wyjątkowa sama w sobie, gdyż ukazuje ogrom cierpień, które nie są wymyślone. Postacie są autentyczne i prawdziwe, a my wchodzimy w intymność ich chorób, utożsamiamy się z ich cierpieniem. Książka sama w sobie jest  ciekawa. Dodatkowo uczy nas czegoś nowego, poznajemy nieznane nam fakty.

 "Zagadki medycyny" czyta się jak dobrą detektywistyczną powieść. Książka została napisana prostym, przystępnym językiem. Trudno jest pisać o takich historiach jak ta, w których nic nie jest fikcją. Tutaj nie ma miejsca na banały, tutaj jest miejsce na współczucie i odrobinę refleksji.ja życzę sobie więcej takich książek. Dzięki nim schodzę na ziemię i rozumiem, że jestem szczęściarzem, będąc zdrowym.

Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu


"Małżeństwo (nie)milewidziane - Katarzyna Nowak

  Książkę przeczytałem dzięki autorce, która jakiś czas temu przesłała mi tego e-booka.  Długo zwlekałem z jej przeczytaniem, tym bardziej że zapowiadała się lekka i przyjemna komedia, dlatego czytanie wybrałem sobie na czas powrotny z wakacji w pociągu.

 Główną postacią jest Kinga, której życie oscyluje wokoło portali randkowych. Kinga umawia się z kolejnymi panami, szukając tego jedynego. Sama jest praktykującą katoliczką i szuka pana tego właśnie wyznania, głęboko wierzącego, stanu wolnego lub wdowca. Kinga jest przebiegła. Musi zapamiętać imiona kolejnych amantów, godziny i miejsca spotkań z nimi i do tego uważać, aby mieszkający blisko siebie panowie nie spotkali się. A to wymaga wiele zręczności i ciągłego planowania i analizowania.

 Katarzyna Nowak, prywatnie córka Doroty Terakowskiej jest cenioną pisarką, ale niestety ta książka nie trafiła do mnie. Tak się dzieje że pewnym autorom stawia wysoko poprzeczkę. Podobnie było tym razem. Al niestety, zawiodłem się na całej linii. Ile można czytać o zmienianiu panów na kolejny wieczór, o tym kiedy gdzie i z kim się umawia na randkę. Czekanie na smsy, bieganie na kolejne spotkanie. Czułem się, jakbym czytał pamiętnik nastolatki, a nie opowieść kobiety w średnim wieku, która szuka partnera na całe życie.

  Teksty mnie nie porwały, a ja sam nie wiedziałem kiedy mam się śmiać. Książkę czyta się szybko, ale jest to opowieść z gatunku tych, które czytamy i odkładamy na półkę. Czy polecam? Myślę, że Ci którzy szukają lekkiej lektury na wieczór nie zawiodą się.

"Lilka" - Małgorzata Kalicińska

  Małgorzata Kalicińska jest mi znana dzięki dobrze przyjętej trylogii  o domu nad rozlewiskiem. Do tego miałem okazję czytać jej kolejną książkę z felietonami "Widok z mojego okna".
 Dlatego też po "Lilkę" sięgnąłem z dużym zainteresowaniem i można powiedzieć, że wierzyłem że i tym razem się nie zawiodę. No cóż...Pierwsze kilkanaście stron było dla mnie męczarnią. Nie przepadam za takimi konstrukcjami książki, gdzie mało się dzieje, a bohaterowie są poznawani za pomocą narratora. Zacząłem czytać i się strasznie wynudziłem, ale postanowiłem że książkę dokończę basta. To był dobry wybór. Autorka znowu nam udowadnia, że ma coś do powiedzenia i czarujeznanym tylko sobie stylem. Robi to z gracją i polotem, pozwalając mi na bliższe poznanie i utożsamienie się z postaciami. Kalicińska ma wyjątkowy dar  -  doskonale potrafi uchwycić emocje i doskonale kreuje nie do końca wydumany przez siebie świat, zostawiając czytelnika zdziwionego tym co zastaje i w refleksjach.
  "Lilka" to historia która mogła się równie dobrze zdarzyć każdemu z nas.  Z całą pewnością fragmenty tej historii nie są nam obce. Bogaty wachlarz postaci i fabuły zadziwia, czasami zastanawia, innym razem odkrywa coś, co niby znamy, ale dzięki "Lilce" widzimy to z innej strony. Pisarka bawi się z nami. Znakomita powieść dla fanów Małgorzaty Kalicińskiej, ale nie tylko. To powieść dla ludzi zawiedzionych przez życie i czekających na cud. Warto dać "Lilce" szansę. Jak zwykle prosty język i dużo, dużo więcej. Ale przecież za to kochamy Małgorzatę Kalicińską. Polecam!!!

Książkę przeczytałem dzięki plikowi MOBI udostępnionemu przez 


"Z głębi serca" - Juliette Fay

 Gdy otrzymałem ofertę zrecenzowania tej powieści, przyznaję się bez bicia i szczerze...pomyślałem sobie, że to kolejny tani romansik dla kobiet. Takie babskie czytadło. Ale zgodziłem się. Na tylnej  okładce zobaczyłem cenę detaliczną. Całe 14,90 złotych. Tym bardziej byłem o tym przekonany. Ale od początku. Książka zawiera 416 stron, więc do najcieńszych nie należy.

 O czym opowiada nam Juliette Fay? Nie będę ukrywał, że bardzo mnie autorka zaskoczyła. Zaskoczyła mnie pozytywnie. Wbrew pozorom nie jest to "tani romansik". Napiszę więcej - to nie jest romans. "Z głębi serca" opowiada losy kobiety o imieniu Dana, która musi zacząć organizować swoje życie od nowa. I od początku nie jest jej lekko, a gdy dowiaduję się że córka cierpi na...O tym przeczytajcie już sami. O tym i o innych trudnych wyborach kobiety, która boryka się z wieloma problemami na różnych płaszczyznach swojego życia. Wbrew moim dziwnym uprzedzeniom książka mnie niesamowicie głęboko wciągnęła. Ta historia mogła się autentycznie zdarzyć. Lubię książki, w których nie jestem pewien autentyczności historii, ale które również tego, że takowa się zdarzyła. To bardzo mądra opowieść, która niesie w sobie optymizm i nadzieję. Mógłbym o niej wiele dobrego pisać, ale co bym nie napisał nie będzie wystarczające. Juliette Fay buduje postacie zwykłe, podobne do tych, które znamy. Dziwnie się czuję po lekturze "Z głębi serca". Będę tęsknił za tymi, z którymi przez kilka dni się zżyłem.

 Komu polecę lekturę? Myślę, że każdy w niej znajdzie coś dla siebie, ale niech szczególnie po nią sięgną ludzie ze złamanym sercem i malkontenci życiowi. Nie twierdzę, ze to komedia, ale historia Dany uwrażliwia i otwiera oczy na innych. To książka z tych, w których odnajdziemy kawałek siebie. Jak dla mnie rewelacja i serdecznie zachęcam do sięgnięcia po "Z głębi serca".

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu 




Moje plany...

 Wiele osób pytało mnie po lekturze "Trzy" czy miejsca, które opisuję w książce istnieją naprawdę. Potwierdzam - istnieją. Miałem w planach sfotografowanie tych miejsc i umieszczenie zdjęć na blogu. Obawiam się, że jednak nie zdążę. Kilka dni temu bliski członek mojej rodziny wylądował w szpitalu oddalonym blisko o 40 km. od miejsca, w którym się znajduję i w którym dzieje się akcja "Trzy". Każdego dnia dwie godziny poświęcam na dojazd, dodatkowo godzinę na dojście do szpitala i z powrotem na dworzec. Do tego pobyt w szpitalu. Wracam i jestem skonany. Tak czy inaczej zdjęcia się ukażą. 

  Jakiś czas temu ktoś mnie pytał co dalej. Napisałem drugą powieść "anathema". Książka jest w sumie prawie gotowa, teraz muszę znaleźć dobrego korektora i wydawcę. Postanowiłem nie kontynuować współpracy z wydawnictwem RW2010 z powodów osobistych. "Anathema" to historia o klątwach międzypokoleniowych.  Akcja dzieje się w USA i Polsce. Dla "Anathemy" będę szukał wydawcy papierowego.

  Trzecią powieścią nad którą pracuję jest historia siedmiu ludzi, którzy zostają wybrani przez anioła. W środku miasta przy stoliku przed kawiarnią umiera staruszek. W tłumie przypadkowych świadków siedem osób patrzy na to obojętnie. To właśnie Angelus musi ich odnaleźć i zmienić ich serca. Ma na to 21 dni. Ta powieść będzie tłumaczona na język angielski i staramy się o jej wydanie w Stanach Zjednoczonych. Tak się złożyło, że szczęście mi sprzyja i ktoś tam we mnie uwierzył.

  Ostatnio pracuje również nad opowiadaniem do antologii "Halloween 2012". Na oddanie opowiadania mam czas do końca sierpnia, więc czas mnie goni.

 Sumując proszę o wybaczenie ze nie bywam regularnie na Waszych blogach, że nie komentuje i nie czytam. Czytam książki, które otrzymuje od Wydawnictw, ale nie tylko. Wydaje mi się, że aby lepiej poznać warsztat trzeba poznać różne szkoły pisania i rożne gatunki literackie. Ja sam nie wiem, w czym się czuję najlepiej. Oscyluję między romansem a powieścią obyczajową. Ale sam nie wiem...Życie zmienne jest. Pozdrawiam i dziękuję że bywacie. Sercem jestem z Wami.

"Margot" - Michał Witkowski

 Kiedy przeczytałem "Drwala" Witkowskiego, powiedziałem sobie że nigdy więcej nic nie wezmę jego autorstwa do przeczytania. Ostatnio jednak podczas spaceru zobaczyłem zestaw książek w cenie trzy złote każda. W tej grupie była "Margot". Zaryzykowałem i kupiłem, kiedy zobaczyłem że prawa autorskie do Szwecji sprzedano przed ukazaniem się książki w Polsce.

 Tym razem ostatecznie dziękuję Witkowskiemu. Nigdy nie czytałem takiej dziwnej mieszanki. Ja nie mam pojęcia jak on to pisze. Jeden wielki bełkot, z  którego wyłaniają się obsceniczne sceny pornograficzne i dużo wulgaryzmów. Oczywiście do tego dochodzi wyśmiewanie się z katolicyzmu i z mediów katolickich. 

  Doszedłem do 87 strony i pomyślałem, ze zaraz po prostu zwymiotuję. Co zrobiłem. Podarłem "Margot". Nie chcę, aby ktoś w mojej rodzinie czytał tego gniota. Może komuś się to podoba, w co szczerze wątpię. Wiele osób czyta to co jest trendy, nie rozumiejąc tego tekstu, ale bojąc się wypowiedzieć własne zdanie. Ja się nie boję. Może i jestem ograniczony, ze do mnie tekst nie przemawia. Jakoś wolę piękny styl, piękną narrację. 

 A na koniec moje osobiste przemyślenie. Źle się dzieje w naszej rodzimej literaturze, jeżeli autorzy tego pokroju otrzymują nagrodę Nike, a naprawdę dobrzy pozostają w cieniu. Czy trzeba być królową kiczu, aby być zauważonym?  Szczerze i bardzo mocno NIE POLECAM!!!

"Performens" - Karolina Wilczyńska

  Autorka jest mi znana od dawna. Laureatka kilku konkursów literackich, pisze powieści i opowiadania.  Wcześniej nie czytałem niczego co napisała Karolina. "Performens" to pierwsza powieść, którą przeczytałem jej autorstwa.

  Początek przypominał mi historię trylogii Małgorzaty Kalicińskiej. Nieszczęśliwa miłość i ucieczka na wieś. Przez moment pomyślałem nawet, że nie ma sensu tego czytać, gdyż nie znajdę tam nic co mnie zaskoczy. Naturalnie myliłem się. Od początku książka mi się podobała, a sam styl i lekkość języka jakim operuje autorka sprawił, że ja mimo rodzinnych problemów wsiąkłem w powieść. Dlatego też mój czytnik towarzyszył mi w podróży do szpitala, czytałem "Performens" w autobusie i w drodze powrotnej. Wczoraj o mało nie przegapiłem swojego przystanku. O czym jest więc ta książka? Jak zwykle nie mam w zwyczaju zdradzać zbyt wielu szczegółów. Ale ogólnie...

 Główna bohaterka to Nadia, prezes wielkiej firmy, która porzuca pracę w korporacji i ucieka na wieś, gdzie próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Kupuje dom w zapadłej wiosce  po zmarłym Jędrzeju, człowieku którego nigdy nie poznała. Próbuje przejść przez trudny proces asymilacji, ale w końcu postanawia zrobić coś dla innych. Nawet nie zdaje sobie sprawy, ilu przyspoży jej to problemów. 

  "Performens" to nie jest tani romans, to książka o życiu na wsi, o ludzkich ograniczeniach, o tym jak czasami trudno jest pokazać światu co znaczy być sobą. Piękna historia opowiadająca o próbach odnalezienia siebie w nowej roli i pomocy innym. Autorka profesjonalnie buduje kolejne postacie, bardzo żywe i różniące się od siebie. Mamy tutaj złego Sławo, ograniczonego Antosia i inne postacie mniej lub bardziej związane z kobietą. Ta książka przyniosła mi po raz kolejny dowód na to, że w naszym kraju są zdolni, młodzi ludzie którzy zasługują na to, aby ich zauważono. Autorka w swojej powieści maluje nam świat wiejski w sposób żywy. Bohaterowie na długo zostaną w mojej pamięci. Jednych polubiłem, drugich znienawidziłem. Ale nikt z nich nie był mi obojętny. Nigdy nie dodaję chwały komuś, kto w moich oczach na to nie zasługuję. W tym przypadku chylę czoła przed autorka i z prawdziwą przyjemnością sięgnę po kolejne teksty tej pisarki. Ta książka mnie nastroiła, wyciszyła, pozwoliła mi zapomnieć o otaczającym świecie i problemach. Oby więcej takich książek.

Za ebooka dziękuję Kindze Ochendowskiej - twórczyni portalu tylkoebooki.pl oraz autorce Karolinie Wilczyńskiej.

"Facet na telefon" - Adam J. Gabryel

  Nie często sięgam po książki tego typu. Ale kiedy wszedłem do empiku i zobaczyłem w nowościach tę pozycję, bez zastanowienia ją zakupiłem. O autorze wcześniej nie słyszałem,ale wystarczyła mi notatka na okładce książki. Nie zraziło mnie nawet dziwne spojrzenie  sprzedawczyni, która popatrzyła na okładkę i tytuł, a potem wzrok skierowała na mnie.

  O prostytucji wśród mężczyzn jest coraz głośniej. Ale obawiam się, że ta książka pokazująca łatwy sposób na duże pieniądze może to zjawisko rozreklamować. Autorem książki jest Adam, mężczyzna mieszkający w Australii i piszący w sieci bloga, na których opisuje swoje doświadczenia z kobietami, z którymi się spotyka. Trudno mnie jest tę książkę jednoznacznie zdefiniować. Autor pokazuje to co widzi ze swojego punktu widzenia i z punktu widzenia klientek. Dzisiaj po raz pierwszy wszedłem na jego bloga. ostatni wpis widnieje z 11 lutego. Być może ten blog, na który wchodzi podobno 2,5 miliona kobiet miał być tanim chwytem marketingowym? I z pewnością był. książka sama w sobie jest nudna i niesmaczna. Pytanie, po co autor ją napisał? Chodzi o pieniądze? Dwa tysiące złotych za noc z kobietą jest już niewystarczające? A może ekshibicjonizm, albo chęć rozliczenia się z przeszłością? Generalnie spowiedź publiczna w jego wykonaniu nie prawdziwa. Do tego trzeba żalu. Opowieść Adama pokazuje destrukcyjne zachowanie człowieka, który poza prostytuowaniem się nie chce i chyba nie potrafi nic innego. Najgorsze jest to, że w swoje sidła łapie niewinne kobiety, które od siebie uzależnia. Opisuje je, stawia w różnym świetle, zależnie od tego co sam chce osiągnąć. 

 Książka sama w sobie na początku mnie zachwycała płynnością i lekkością języka, ale z każdą stroną następowało znużenie. Powtarzające się frazesy w końcu mnie zmęczyły i znużyły. Dotrwałem do końca. Autora nie polubiłem, ale zdecydowanie poczułem żal że tak krzywdzi siebie i innych ludzi. Nigdy już nie będzie potrafił się zakochać, nigdy już nie zrozumie słowa miłość, wierność, lojalność. Adamowi wydaje się, ze jest znawcą kobiet i lekarzem ich dusz. często zapomina, ze dla tych pań ważne jest opakowanie, nie interesuje je sam mężczyzna w innych relacjach niż kochanek za gotówkę.  Czy pewne uczucia można kupić za pieniądze? Myślę ze nie. "Facet na telefon" to misz-masz na który szkoda czasu. Nie polecam.

"Pamiętam cię" - Yrsa Sigurdardottir

  Nie mogłem nie sięgnąć po tę lekturę. Dziesiątki zachwyconych osób piszących o tej lekturze nie pozostawiły mnie na nią nieczułym. Dodatkowo jest to horror, a tych czytuję coraz mniej, chociaż w życiu przeczytałem ich kilkaset. Jak to mam w zwyczaju nie będę tutaj pisał o fabule, gdyż o niej jest tysiące informacji w internecie.

  Książkę czytałem bardzo powoli. Czasami tak mam, kiedy trafiam na wyjątkowo dobry tekst. Napiszę wprost - w życiu nie czytałem tak dobrego horroru i życzę sobie, abym przeczytał jeszcze kilka na takim poziomie. Fantastyczna fabuła, realizm scen powodują ze ja uwierzyłem w tę historię. I tutaj chyba jest cały sukces. Autorka napisała książkę, której akcja toczy się współcześnie a historia sama w sobie mogla się wydarzyć.  Ja uwielbiam domy, gdzie straszy, stopniowanie napięcia, zaginięcia, mieszanie historii. Dostałem wszystko na tacy, oprawione fantastycznym językiem i dbałością o detale. Gdybym miał decydować o przyznawaniu nagród w literaturze światowej, ta książka z pewnością by zwyciężyła w kategorii "horror". Uważam, ze to idealna opowieść na adaptację filmową, na którą bardzo liczę. Minusów w tej powieści nie zauważyłem żądnych, może poza jednym - powieść ma tylko 318 stron. Ale może to i lepiej? Paznokcie dawno obgryzłem ze strachu, a wieczorami bałem się zasnąć, chociaż do straszliwych nie należę. W najbliższym czasie koniecznie muszę przeczytać inne powieści tej autorki z Islandii. Mam nadzieję, ze są równie dobre jak "Pamiętam cię". Serdecznie polecam osobom o stalowych nerwach.


Za egzemplarz dziękuję Panu Arturowi z Wydawnictwa 




Nowa biografia

W dniu dzisiejszym zostałem poproszony o umieszczenie notatki prasowej na temat nowej biografii gwiazdy, co też z niezmierną przyjemnością czynię.Sam jestem wielbicielem biografii gwiazd. Z pewnością i tym razem się nie zawiodę.

Informacja prasowa Kraków, 2 sierpnia 2012

„IGGY POP. Open Up and Bleed.”                                             Upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca.                                                                                      Paul Trynka


W imieniu wydawnictwa Sine Qua Non mam przyjemność poinformować o kolejnej muzyczno-książkowej premierze tego lata. Tym razem przedstawiamy pełną skandali biografię Iggy’ego Popa. 22 sierpnia 2012 do księgarń w całej Polsce trafi książka Paula Trynki, w której przeczytamy historię życia i twórczości „ojca chrzestnego” punkrocka, obfitującej w niezliczone upadki i wzloty. Sam Iggy Pop 4 sierpnia pojawi się w Polsce na OFF Festivalu w Katowicach.

Biografia totalna… kawał dobrej reporterskiej roboty. Ukazuje detale
muzycznej aktywności Iggy’ego, w tym zmagania The Stooges z bezbarwnymi
inżynierami dźwięku oraz szczegóły współpracy Iggy’ego z Davidem Bowiem.
Zdecydowanie najlepsze są jednak przesiąknięte czarnym humorem
fragmenty o drodze Iggy’ego na dno.
- ROLLING STONE



 
IGGY POP. Open Up and Bleed.
IGGY POP. Open Up and Bleed.

Autor: Paul Trynka
Tłumaczenie:
Maksymilian Tumidajewicz
Język oryginału: angielski
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 498 (+12 wkładka zdjęciowa)
Premiera w Polsce: 22 sierpnia 2012
ISBN: 978-83-63248-35-2 (twarda)
978-83-63248-36-9 (miękka)

Cena: 49,90 (twarda)
39,90 (miękka)

Życie Iggy’ego Popa obfitowało w spektakularne wzloty i miażdżące upadki. Każdy „wściekły, zły, nieokiełznany” rockman ma wobec niego dług wdzięczności, a opowieści o jego szaleństwach przeszły do historii. Ale Iggy Pop to również alter ego Jima Osterberga – chłopca, którego szkolni koledzy mianowali „największą nadzieją klasy”. Co więc się stało, że ten grzeczny, ułożony, piątkowy uczeń został ikoną rockandrollowego rozpasania?

Kiedy Jim Osterberg stał się członkiem punkowego zespołu the Stooges, rozpoznawalnym pod imieniem Iggy, przylgnął do niego pseudonim „Ojciec Chrzestny Punka”. Jest chyba najbardziej porywającym i lekkomyślnym artystą w historii muzyki, a niemal całkowite oddanie się sztuce czyni go postacią legendarną. Jego życie osobiste to inna bajka, jedna z tych mrocznych – zmagał się z narkotykowym uzależnieniem, chorobą psychiczną i komercyjną przyszłością muzycznego świata. To, że nadal pozostaje żywy i wciąż występuje dzieląc się z fanami swoją niesłabnącą energią, jest cudem. Muzyczne pokolenia punku, glamu czy Nowej Fali wychowywały się i czerpały garściami z jego pracy.

Iggy Pop: Upadki, wzloty i odloty legendarnego punkowca to nie tylko kompletny zapis chaotycznego życia szurniętego artysty, ale także opowieść o śmierci hipisowskich marzeń, wpływie narkotyków na ludzką twórczość, naturze koleżeństwa i destrukcyjnej sile sławy.

Paul Trynka dotarł do setek przyjaciół i znajomych gwiazdy, do jego bliskich, kochanek i zaprzyjaźnionych muzyków, wydobywając na światło dzienne niezliczoną ilość nowych historii. Efektem tego jest niniejszy fascynujący portret człowieka wojującego z całym światem i z samym sobą.

Informacja o autorze:
Paul Trynka jest prawdopodobnie najbardziej
kojarzony z magazynem „MOJO” – swoistą biblią
muzyki rockandrollowej. Pisał również dla „Elle”, „The Independent”, „The Guardian”, „Blueprint”
i wielu innych czasopism, a jego artykuły dotyczyły
bardzo różnorodnej tematyki: od mody, przez muzykę, aż po podróże. Aktualnie mieszka w Greenwich z wybranką swojego serca Lucy oraz synem Curtisem.

Wydawca w Polsce:
Sine qua non – Wydawnictwo Sine Qua Non powstało w połowie 2010 roku. Ideą, która przyświecała założycielom jest publikowanie książek “z pasją”. Dla jednych pasją jest piłka nożna, dla innych film, trzeci interesuje się sztuką współczesną a jeszcze kolejny po prostu literaturą. Jednak każdy z nich ma możliwość dzielić się swoją pasją właśnie poprzez książkę.
W oparciu o te założenia działa Sine Qua Non. Wśród pozycji, które ukazały się nakładem wydawnictwa można znaleźć książki o piłce nożnej, sztuce współczesnej, serialowe oraz inne, które są realizacją pasji.
Strona www: www.wsqn.pl

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...