Za kilka dni w księgarniach pojawi się czwarta odsłona przygód nieustraszonej łowczyni tych, którzy mają z prawem za pan brat. Ja dzięki uprzejmości Wydawnictwa "Fabryka Słów" miałem możliwość przeczytania i ocenienia książki wcześniej. W sumie to nie wiem do końca, dlaczego ją otrzymałem. Ustalenia z wydawcą były ostatecznie inne, ale skoro książka została wysłana, to nie pozostało mi nic innego, niż jej przeczytanie. Dodam tylko, że z łowczynią spotykam się po raz pierwszy, nie miałem możliwości czytania poprzednich tomów.
Stephanie Plum dostaje nowe zadanie. Musi doprowadzić przed oblicze wymiaru sprawiedliwości kogoś, kogo nazwisko brzmi dziwnie znajomo - Maxine Nowicki. Zadanie banalne, ale jednak się komplikuje, jak to bywa w książkach. Oczywiście poznajemy "kolorowe" postacie, do których z pewnością nie będziemy mieli obojętnego stosunku. Dla mnie postać stukilogramowej murzynki w różowej sukience, czy tez postać faceta przebierającego się za kobietę były zbyt przerysowane, a ich poczynania często balansujące na krawędzi dobrego smaku. oczywiście pojawiają się kolejne "złe" postacie.
Nie ukrywam że książka mnie potwornie wymęczyła i wynudziła. To zupełnie nie jest moja bajka, a sam humor jak na moje gusta zbyt naciągany i raczej nie pojawiał się na mojej twarzy banan co stronę. Już pomijam fakt zbytniej wulgarności tekstu. Oczywiście czasami "soczyste słowa" są potrzebne, aby wprowadzić czytelnika w stan taki, a nie inny, ale bez przesady...Właściwie nie wiem do końca o co chodzi w tej książce. Co kilka stron pojawiała się we mnie myśl że autorka pisała chyba wyłacznie z powodu sukcesu poprzednich części.
No cóż. Ja fanem twórczości Janet Evanovich nie zostałem, ale ci, którzy pokochali poprzednie przygody Stephanie, pewnie z dzika rozkoszą przeczytają "czwórkę". Czy polecam? Jak pisałem wcześniej. Fanom Stephani tak, a pozostali...? Niech czytają na własne ryzyko. Mnie nie porwało.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu
Ja np uwielbiam tę serię, dla mnie jest wyjątkowo odprężająca.Ale jak widać każdy ma inny gust i to też jest fajne.
OdpowiedzUsuńniestety nie dane mi było dotąd zapoznać się z poprzednimi częściami tej serii, zatem nie planuję sięgać po omawianą przez Ciebie książkę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tym razem książka nie dla mnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać poprzednich części choć spotkałam się z pozytywnymi opiniami o nich ale mam tyle zaległości leżących na półkach że nie zainteresowała mnie lektura na tyle aby ja zakupić. Nie wykluczam w przyszłości zapoznania się z pierwszą częścią ale zastanowię się jeszcze bo wulgarność odrzuca mnie totalnie, tak jak mówisz czasem coś trzeba mocniej zaakcentować ale brak wyczucia w tym temacie działa tylko na niekorzyść książki. Może w pierwszej części nie ma jej tyle , skoro tak bardzo sie spodobała ?
OdpowiedzUsuńMnie seria porwała i w przeciwieństwie do Ciebie banana na twarzy miałam na okrągło :D Ale nie wszystkim musi podobać się to samo ):)))
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Tobie przypadł do gustu szablon dynamiczny :)
Nie znam tej serii, ale niedawno czytałam recenzję tej książki, pisaną w samych superlatywach, cóż, znając życie, jak mi się powieść napatoczy to ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSkoro ciebie ta książka tak wynudziła i wymęczyła, to ja również nie będę ryzykować i dam sobie z tą pozycją spokój.
OdpowiedzUsuńBabcia Mazurowa też Ci się pewnie nie podoba? :) Czegoś tu nie rozumiem. Czytasz książkę, która wyraźnie Ci nie leży, w dodatku czwarty tom serii, tylko dlatego, że "nie pozostało (...) nic innego, niż jej przeczytanie". Jak to nie pozostało nic innego? A nieczytanie jej? Zauważam, że konieczność czytania książek "recenzyjnych" przybierać zaczyna postać jakiejś choroby na zdrowej tkance czytania dla przyjemności. Poza tym co przerysowanego jest w Murzynce (bo mniemam, że chodzi Ci o przedstawicielkę rasy) przy kości, która lubi róż i poczyna sobie "na krawędzi dobrego smaku"? Pytam, bo akurat "czwórki" nie czytałem, a przeczytana reszta zupełnie mi nie koresponduje z Twoją opinią :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem, gdyż szukałem punktu zaczepienia, które pozwoli mi zrozumieć, dlaczego ta książka znajduje się na pierwszych miejscach list bestsellerów w USA. na wielu blogach czytałem peny na cześć tej serii wypisywane przez blogerów. Moje zdanie jest takie, a nie inne. Nie musi mi przypaść do gustu to, co przypada innym i na odwrót. Jak mam się przekonać o jej wartości, bez jej czytania? Mam takie zdanie i go nie zmienię. Jak każdy mam do tego prawo, a potrafię również negatywnie ocenić utwór gdy nie spełnia moich oczekiwań. Tyle na temat.
UsuńGdybyś napisał o swoich pobudkach (tak jak w komentarzu), to w porządku, ale ja przeczytałem "(...) ale skoro książka została wysłana, to nie pozostało mi nic innego, niż jej przeczytanie.". Wynika z tego, że to sam fakt wysłania książki zmusił Cię do lektury, a nie dociekliwość badacza, chcącego zdiagnozować fenomen powodzenia książki. Prawa do własnego zdania Ci nie odbieram, nie wiem skąd ta reakcja obronna. No i ciągle nie wiem, o co chodzi z tą Murzynką :)
UsuńJak dla mnie seria jest genialna. Dla odmóżdżenia, pośmiania się i ogólnie dla rozrywki. Ale jak widać nie każdemu przypada do gustu.
OdpowiedzUsuńJa tak nie wiem jak można nie mieć banana na twarzy czytając o babci Mazurowej, ale no widocznie można :)