Janet Evanovich "Stephanie Plum - Zaliczyć czwórkę"

  Za kilka dni w księgarniach pojawi się czwarta odsłona przygód nieustraszonej łowczyni tych, którzy mają z prawem za pan brat. Ja dzięki uprzejmości Wydawnictwa "Fabryka Słów" miałem możliwość przeczytania i ocenienia książki wcześniej. W sumie to nie wiem do końca, dlaczego ją otrzymałem. Ustalenia z wydawcą były ostatecznie inne, ale skoro książka została wysłana, to nie pozostało mi nic innego, niż jej przeczytanie. Dodam tylko, że z łowczynią spotykam się po raz pierwszy, nie miałem możliwości czytania poprzednich tomów.

 Stephanie Plum dostaje nowe zadanie. Musi doprowadzić przed oblicze wymiaru sprawiedliwości kogoś, kogo nazwisko brzmi dziwnie znajomo - Maxine Nowicki. Zadanie banalne, ale jednak się komplikuje, jak to bywa w książkach. Oczywiście poznajemy "kolorowe" postacie, do których z pewnością nie będziemy mieli obojętnego stosunku. Dla mnie postać stukilogramowej murzynki w różowej sukience, czy tez postać faceta przebierającego się za kobietę były zbyt przerysowane, a ich poczynania często balansujące na krawędzi dobrego smaku. oczywiście pojawiają się kolejne "złe" postacie.

 Nie ukrywam że książka mnie potwornie wymęczyła i wynudziła. To zupełnie nie jest moja bajka, a sam humor jak na moje gusta zbyt naciągany i raczej nie pojawiał się na mojej twarzy banan co stronę. Już pomijam fakt zbytniej wulgarności tekstu. Oczywiście czasami "soczyste słowa" są potrzebne, aby wprowadzić czytelnika w stan taki, a nie inny, ale bez przesady...Właściwie nie wiem do końca o co chodzi w tej książce. Co kilka stron pojawiała się we mnie myśl że autorka pisała chyba wyłacznie z powodu sukcesu poprzednich części.
No cóż. Ja fanem twórczości Janet Evanovich nie zostałem, ale ci, którzy pokochali poprzednie przygody Stephanie, pewnie z dzika rozkoszą przeczytają "czwórkę". Czy polecam? Jak pisałem wcześniej. Fanom Stephani tak, a pozostali...? Niech czytają na własne ryzyko. Mnie nie porwało.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


11 komentarzy:

  1. Ja np uwielbiam tę serię, dla mnie jest wyjątkowo odprężająca.Ale jak widać każdy ma inny gust i to też jest fajne.

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety nie dane mi było dotąd zapoznać się z poprzednimi częściami tej serii, zatem nie planuję sięgać po omawianą przez Ciebie książkę
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem książka nie dla mnie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam okazji czytać poprzednich części choć spotkałam się z pozytywnymi opiniami o nich ale mam tyle zaległości leżących na półkach że nie zainteresowała mnie lektura na tyle aby ja zakupić. Nie wykluczam w przyszłości zapoznania się z pierwszą częścią ale zastanowię się jeszcze bo wulgarność odrzuca mnie totalnie, tak jak mówisz czasem coś trzeba mocniej zaakcentować ale brak wyczucia w tym temacie działa tylko na niekorzyść książki. Może w pierwszej części nie ma jej tyle , skoro tak bardzo sie spodobała ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie seria porwała i w przeciwieństwie do Ciebie banana na twarzy miałam na okrągło :D Ale nie wszystkim musi podobać się to samo ):)))

    Widzę, że i Tobie przypadł do gustu szablon dynamiczny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej serii, ale niedawno czytałam recenzję tej książki, pisaną w samych superlatywach, cóż, znając życie, jak mi się powieść napatoczy to ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro ciebie ta książka tak wynudziła i wymęczyła, to ja również nie będę ryzykować i dam sobie z tą pozycją spokój.

    OdpowiedzUsuń
  8. Babcia Mazurowa też Ci się pewnie nie podoba? :) Czegoś tu nie rozumiem. Czytasz książkę, która wyraźnie Ci nie leży, w dodatku czwarty tom serii, tylko dlatego, że "nie pozostało (...) nic innego, niż jej przeczytanie". Jak to nie pozostało nic innego? A nieczytanie jej? Zauważam, że konieczność czytania książek "recenzyjnych" przybierać zaczyna postać jakiejś choroby na zdrowej tkance czytania dla przyjemności. Poza tym co przerysowanego jest w Murzynce (bo mniemam, że chodzi Ci o przedstawicielkę rasy) przy kości, która lubi róż i poczyna sobie "na krawędzi dobrego smaku"? Pytam, bo akurat "czwórki" nie czytałem, a przeczytana reszta zupełnie mi nie koresponduje z Twoją opinią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałem, gdyż szukałem punktu zaczepienia, które pozwoli mi zrozumieć, dlaczego ta książka znajduje się na pierwszych miejscach list bestsellerów w USA. na wielu blogach czytałem peny na cześć tej serii wypisywane przez blogerów. Moje zdanie jest takie, a nie inne. Nie musi mi przypaść do gustu to, co przypada innym i na odwrót. Jak mam się przekonać o jej wartości, bez jej czytania? Mam takie zdanie i go nie zmienię. Jak każdy mam do tego prawo, a potrafię również negatywnie ocenić utwór gdy nie spełnia moich oczekiwań. Tyle na temat.









      Usuń
    2. Gdybyś napisał o swoich pobudkach (tak jak w komentarzu), to w porządku, ale ja przeczytałem "(...) ale skoro książka została wysłana, to nie pozostało mi nic innego, niż jej przeczytanie.". Wynika z tego, że to sam fakt wysłania książki zmusił Cię do lektury, a nie dociekliwość badacza, chcącego zdiagnozować fenomen powodzenia książki. Prawa do własnego zdania Ci nie odbieram, nie wiem skąd ta reakcja obronna. No i ciągle nie wiem, o co chodzi z tą Murzynką :)

      Usuń
  9. Jak dla mnie seria jest genialna. Dla odmóżdżenia, pośmiania się i ogólnie dla rozrywki. Ale jak widać nie każdemu przypada do gustu.
    Ja tak nie wiem jak można nie mieć banana na twarzy czytając o babci Mazurowej, ale no widocznie można :)

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...