Littell jest autorem, którego książki czytam bez pośpiechu. Delektuję się każdym zdaniem, obawiając się, że coś mi umknie z tekstu. Tym razem dostałem propozycje napisania o "Zapiskach z Homs". Autor ryzykując życie wyjechał nielegalnie do Syrii, gdzie narażając życie robił notatki ze swoich obserwacji w czasie trwającej wojny domowej. Owocem jest ta niezwykła książka. Notatki są prowadzone między 16 stycznia a 2 lutego 2012 roku. Ten krótki okres wystarczył, abyśmy zobaczyli to, co jest ukrywane przed światem. Tajemnica tego reportażu tkwi w prostocie. Otrzymujemy proste zdania, które za zadanie mają oddać to co zobaczył pisarz. A dzieje się wiele, zbyt wiele. Wszystkie dane postaci są zmienione, a sama historia jest jak najbardziej prawdziwa. To jest najbardziej przerażające. Tutaj nie ma miejsca na wymyślanie fikcji. W zamian otrzymujemy "obrazy" w których pisarz brał udział, albo o których słyszał i których prawdziwości jest pewien. Opowieść na swój sposób przeraża, a raczej dzieje się tak za sprawą ogromu ludzkiego cierpienia i strachu, którym wieje z kolejnych stron. W tej książce Littell doskonale sprawdza się w roli reportera, oszczędzając czytelnikowi zbędnych słów. Wybudza z letargu, przypominając że na świecie dzieją się naprawdę wielkie tragedie, a nasze problemy są mikroskopijne przy tamtych wydarzeniach. Doskonałe opisy miejsc i postaci wprowadzają czytelnika do środka wydarzeń i targają emocjami do granic wytrzymałości. Mnie osobiście zastanawia fakt pojawienia się pisarza w tamtym miejscu. To wymaga wielkiej odwagi i determinacji. Z pewnością wiedział, że ryzykuje własne życie. Ale zrobił to, wynikiem czego otrzymujemy doskonałą książkę pełną opisów ludzkich historii, często również ich końca. Autor opisuje z chirurgiczną precyzją każdy dzień. Jonathan Littell napisał książkę, która nie tylko wbija w fotel, ale też zmienia nas od środka. Dla mnie to katharsis. Dzięki pisarzowi wiele zrozumiałem i dowiedziałem się o sprawach, o których media milczą. Książka dla każdego, kto nie boi się wyzwań i czasami lubi sięgnąć po coś, co nie ma szczęśliwego zakończenia. O "Zapiskach..." mogę wiele napisać wiele, ale lepiej oddam głos autorowi. Co bym nie napisał, nie będzie wystarczająco dobre, aby oddać wartość tych niespełna trzystu stron książki. W moich oczach to niezwykle pouczająca i potrzebna książka. Polecam każdemu dorosłemu czytelnikowi. Doskonała alternatywa między "lekkimi" lekturami.
Za egzemplarz dziękuję:
Już sama okładka wskazuje na to, że książka opowiada o cierpieniu.)
OdpowiedzUsuńMyślę, że przeczytam - tym bardziej, że motywuje mnie do tego fakt, że to wydarzenia dziejące się nie tak dawno...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
M.
Nie jestem do końca przekonana do tej książki, ze względu na jej trudną tematykę, ale może kiedyś dam jej jednak szansę.
OdpowiedzUsuńnigdy o autorze nie słyszałam, nawet okładki nie widziałam, ale zaciekawiłeś mnie.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja i ciekawa książka
OdpowiedzUsuńJestem zaznajomiona z wszelkimi trudnymi tematami w literaturze więc tytuł skrzętnie sobie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńLektura jako katharsis..? musi być naprawdę mocno, a skoro tak to chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńRzadko czytam książki o podobnej tematyce. Jednak wiem, że takie są potrzebne, stąd może kiedyś...
OdpowiedzUsuń