"Zapiski z Homs" - Jonathan Littell

  Littell jest autorem, którego książki czytam bez pośpiechu. Delektuję się każdym zdaniem, obawiając się, że coś mi umknie z tekstu. Tym razem dostałem propozycje napisania o "Zapiskach z Homs". Autor ryzykując życie wyjechał nielegalnie do Syrii, gdzie narażając życie robił notatki ze swoich obserwacji w czasie trwającej wojny domowej. Owocem jest ta niezwykła książka. Notatki są prowadzone między 16 stycznia a 2 lutego 2012 roku. Ten krótki okres wystarczył, abyśmy zobaczyli to, co jest ukrywane przed światem. Tajemnica tego reportażu tkwi w prostocie. Otrzymujemy proste zdania, które za zadanie mają oddać to co zobaczył pisarz. A dzieje się wiele, zbyt wiele. Wszystkie dane postaci są zmienione, a sama historia jest jak najbardziej prawdziwa. To jest najbardziej przerażające. Tutaj nie ma miejsca na wymyślanie fikcji. W zamian  otrzymujemy "obrazy" w których pisarz brał udział, albo o których słyszał i których prawdziwości jest pewien. Opowieść na swój sposób przeraża, a raczej dzieje się tak za sprawą ogromu ludzkiego cierpienia i strachu, którym wieje  z kolejnych stron. W tej książce Littell doskonale sprawdza się w roli reportera, oszczędzając czytelnikowi zbędnych słów. Wybudza z letargu, przypominając że na świecie dzieją się naprawdę wielkie tragedie, a nasze problemy są mikroskopijne przy tamtych wydarzeniach. Doskonałe opisy miejsc i postaci wprowadzają czytelnika do środka wydarzeń i targają emocjami do granic wytrzymałości. Mnie osobiście zastanawia fakt pojawienia się pisarza w tamtym miejscu. To wymaga wielkiej odwagi i determinacji. Z pewnością wiedział, że ryzykuje własne życie. Ale zrobił to, wynikiem czego otrzymujemy doskonałą książkę pełną opisów ludzkich historii, często również ich końca. Autor opisuje z chirurgiczną precyzją każdy dzień. Jonathan Littell napisał książkę, która nie tylko wbija w fotel, ale też zmienia nas od środka. Dla mnie to katharsis. Dzięki pisarzowi wiele zrozumiałem i dowiedziałem się o sprawach, o których media milczą. Książka dla każdego, kto nie boi się wyzwań i czasami lubi sięgnąć po coś, co nie ma szczęśliwego zakończenia. O "Zapiskach..." mogę wiele napisać wiele, ale lepiej oddam głos autorowi. Co bym nie napisał, nie będzie wystarczająco dobre, aby oddać wartość tych niespełna trzystu stron książki. W moich oczach to niezwykle pouczająca i potrzebna książka. Polecam każdemu dorosłemu czytelnikowi. Doskonała alternatywa między "lekkimi" lekturami.

Za egzemplarz dziękuję:


8 komentarzy:

  1. Już sama okładka wskazuje na to, że książka opowiada o cierpieniu.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że przeczytam - tym bardziej, że motywuje mnie do tego fakt, że to wydarzenia dziejące się nie tak dawno...
    Pozdrawiam :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem do końca przekonana do tej książki, ze względu na jej trudną tematykę, ale może kiedyś dam jej jednak szansę.

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy o autorze nie słyszałam, nawet okładki nie widziałam, ale zaciekawiłeś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna recenzja i ciekawa książka

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zaznajomiona z wszelkimi trudnymi tematami w literaturze więc tytuł skrzętnie sobie zapisuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lektura jako katharsis..? musi być naprawdę mocno, a skoro tak to chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzadko czytam książki o podobnej tematyce. Jednak wiem, że takie są potrzebne, stąd może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...