Krzysztofa Pieczyńskiego przedstawiać nie trzeba. Znany
aktor, poeta i jak się okazuje również wytrawny pisarz. Po „Dom Wergiliusza”
sięgnąłem po namową znajomej, zachwyconej tą książką. Przeczytałem recenzję na
jej blogu i nie mogłem dłużej czekać. Wiedziałem, że to jest lektura dla mnie.
Nie spotkałem się
wcześniej z podobną literaturą. To wysublimowana proza, eteryczna, przemyślana,
duchowa. Czytając miałem wrażenie, że odkrywam najskrytsze pragnienia autora,
jego tęsknoty, że jestem świadkiem wewnętrznej walki. Mój ulubiony aktor porwał
mnie powolną, delikatną narracją. Jest w jego pisaniu coś niewyjaśnionego, co
zapada w pamięć.
Książka zawiera trzy odrębne utwory, które się uzupełniają.
Krzysztof Pieczyński napisał coś na kształt modlitwy, połączonej z własnymi
wizjami, oczekiwaniami, hymnami miłości do kobiet. Ta książka zadziwia,
niepokoi, pozostawia ślad. Świat realny miesza się ze światem duchowym, z
odkrywaniem nowych miejsc na mapie wyobraźni, która u autora wydaje się nie
mieć granic.
Krzysztof Pieczyński stawia na głowie nasze wyobrażenia,
oczekiwania, wprowadza niepokój w światopoglądzie. Czytelnik dostaje lekturę,
której nie można nazwać powieścią. Trudno jest oprawić ten utwór w sztywne ramy
i powiesić na ścianie pewności, co do nieomylności w klasyfikacji. To
literatura poetycka, miejscami mocno liryczna. Pisarz operuje duża gamą słów,
malując oszczędne obrazy, tworząc monologi. To utwór, w którym znajdziemy
religijne akcenty. Czy imiona Józef i Maria są przypadkowe? Podróż Józefa jest samotną podróżą w głąb
własnego „ja”, próbą zrozumienia życia i uczuć wyższych, próbą nawiązania
bezpośredniego kontaktu ze Stwórcą.
Autor w wielu
miejscach pisze kodami, których nie można zrozumieć bez wkładu własnego -
medytacji. Te książkę trzeba smakować kawałeczkami, w ciszy, delektować się
każdym zdaniem. Najlepsze jest to, że jego opowieść ma wiele interpretacji i
każdy z nas czytelników znajdzie swoją własną. Wbrew pozorom utwór cechuje
pewien uniwersalizm. To naprawdę dziwna książka, ale dzięki temu zyskuje w
moich oczach. Krzysztof Pieczyński zabrał mnie w długą drogę obnażając zakamarki
własnej duszy. A wszystko podane na złotej tacy i w sposób strawny.
„Dom Wergiliusza” to książka dla wrażliwych
czytelników, mających ochotę przeżyć mistyczne doznania rzadko pojawiające się
we współczesnej literaturze. Niesamowity styl przypominający średniowiecznych
pisarzy nadaje utworowi kolorystyki. Ta opowieść to kolory. Pastelowe.
Poszukiwanie miłości widziane oczami tego człowieka jest prawdziwą gratką dla
fanów autora, ale także dla wymagających czytelników. Warto sięgnąć, aby się przekonać.
Do takich książek się wraca. To utwór, który wprowadza czytelnika w stan
ukojenia. Z przyjemnością sięgnę po kolejne utwory mojego ulubionego aktora,
poety i pisarza. Wierzę, że Pan Krzysztof nie powiedział ostatniego słowa.
Serdecznie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.