Jak to ze mną jest?

 Znowu długa przerwa na blogu. Od dwóch tygodni odpoczywam. Przez kilka dni nie czytałem i nie pisałem. Dzisiaj otrzymałem wspaniałą wiadomość. Moja druga opowieść "Anathema" w drugiej wersji zostanie wprowadzona "do obiegu". Przypominam, iż pierwsza wersja została wycofana na moje żądanie. Na razie czeka ją spotkanie z wymagającą Panią Korektor. W kolejce czekają dwie kolejne powieści dla kobiet. Jeszcze w tym roku w wersji elektronicznej ukażą się dwie moje powieści obyczajowe dla kobiet pod nazwami "Śpiący Kopciuszek" i "Błękitna wdowa". Tym samym zakończyłem (póki co) pisania opowieści dla kobiet. Rozpocząłem dwa projekty i w związku z nimi poszukuję materiałów, ale o tym za chwilę.

 Pierwsza opowieść będzie opowieścią starego człowieka, który został adoptowany wkrótce po wojnie przez cygański tabor. Będą to wspomnienia od wczesnego dzieciństwa, przez okres adolescencji aż do starości. Druga opowieść będzie gorzką historii małżeństwa  blisko sześcioletnim stażem. Wkrótce po ślubie Franciszek wyjeżdża na misję pokojową do Afganistanu. Wraca po pięciu latach. Żona nie jest pewna, czy to jeszcze jest jej mąż. Wraz z tematyką zmieniłem zupełnie styl pisania. 

 Ostatnio odkryłem Olgę Tokarczuk. Jest książki trafiają do mnie jak nic innego. Pisarka jest psychologiem i przekazuje świat przez pewne kody. Znam osoby, które nie trawią jej utworów, a ja zamawiam kolejne książki. W jakim stylu będą moje opowieści? Chcę się zbliżyć nieco do Tokarczuk i Karpińskiego. Nie naśladować, nie kopiować. Po prostu zbliżyć. 

 A teraz prośba. jeżli ktoś ma dostęp do materiałów życia Romów w okresie II Wojny Światowej i okresu powojennego, proszę o kontakt mailowy. Nie chodzi o linki dostępne w sieci. Tyle na temat. Dziękuję za uwagę. To, że u Was nie bywam, nie oznacza że mi Was nie brakuje. Noszę w sobie potrzebę pisania. A nawet kiedy ma się wakacje,doba ma tylko dobę.

"Anioł śmierci" - Lucia Puenzo

 Nie mogłem przegapić przeczytania tej książki, biorąc ją poza kolejką. Wiedziałem, że to nie będzie lekka przeprawa, a w literaturze szukam odpoczynku, albo wybitnych treści, które mnie poruszą. Do dzisiaj słyszymy o kolejnych zbrodniarzach wojennych, którym udało się uciec, ale którzy zostają schwytani u schyłku swoich dni i poddani zasłużonej karze.

 Jednym z tych, którym udało się uciec przed organami sprawiedliwości był Jozef Mengele, noszący przydomek "Anioła śmierci". To on był odpowiedzialny za śmierć tysięcy ludzi, na których wykonywał również nieludzkie eksperymenty medyczne.

 Opowieść zaczyna się na pozór niewinne. Rodzina z dziećmi przemierza Pustynię Patagońską, aby prowadzić pensjonat po zmarłej krewnej. Spotykają człowieka, który w części rodziny budzi nieskrywaną antypatię, ale inni dają się podejść. Ostatecznie zabierają go w długą podróż ze sobą. Jozef jest zafascynowany Lilith - córką, a raczej jej proporcjonalną fizjonomią. Odzywają się w nim głęboko skrywane paralogiczne potrzeby ulepszania rasy. Udaje mu się zdobyć zaufanie rodziny i....

 Książka, mimo że jest fikcją literacką, ma jednak dopracowane sceny które dają do myślenia. Fabuła jest powolna,a  każdy motyw jest dopracowany. Tematyka sama w sobie jest trudnym do udźwignięcia ładunkiem emocjonalnym, ale bez wątpienia warto się  z nim zmierzyć. Autorka wprowadza również inne wątki, jakby chociaż lalki przypominające ludzi. Sam doświadczyłem w tekście wielkiej wrażliwości słownej. Pisarka jest oszczędna w treści, ale to nie przekłada się na obrazy, które są szczegółowe. Doskonale oddała klimat czasu i miejsca. Ja uwierzyłem w każde słowo. Fikcja? Według autorki wyłącznie fikcja. ale czy taka historia nie miała prawa się wydarzyć? Ja z przyjemnością sięgne po inne DZIEŁA pisarki. Dla mnie to jest wielkie dzieło. Ta historia boli swoją brutalnością i szczerością, zapadając na długo w pamięć.

 Na podstawie książki w ubiegłym roku nakręcono film, który był argentyńskim  kandydatem do Oscara.

"Sekret mojego męża" - Liane Moriarty


  Sekret? Czym on jest? Kto z nas go nie ma? jak daleko można się posunąć, aby uchronić bliskich i ukochanego przed karą za czyn popełniony w przeszłości? Czy czas leczy rany? W czasie lektury w mojej głowie pojawiało się tysiące pytań, zamienianych w stany emocjonalne.

 Cecilia odnajduje na strychu list, skierowany do niej przez jej męża Johna-Paula. Na kopercie czyta napis, aby otworzyć go po jego śmierci. Poznajemy trzy rodziny i wspólną tragedię, jaka wydarzyła się dwadzieścia osiem lat wcześniej, a która dotknęła każdą z postaci. Kobieta nie chce czekać do śmierci męża, ale pod wpływem impulsu otwiera list. Od tej pory nic nie jest takie, jak do tej pory. Dylemat, jaki się pojawia w jej życiu niszczy jej psychikę. Zdaje sobie sprawę, że niezależnie od tego co zrobi, kogoś skrzywdzi.

 Czego tutaj nie mamy? Dylematy religijne, moralne, wspaniałe dialogi i akcję, która toczy się na kilku torach. Liane Moriaty stworzyła opowieść nasyconą bólem, namiętnością i potężnym ładunkiem psychologii, co uwielbiam.  Dzień otwarcia listu zmienił życie każdej rodziny. Świat, który do tej pory wydawał im się bezpieczny odszedł w niepamięć. Wszystko wydarzy się w Wielkim Tygodniu, tygodniu śmierci Jezusa na krzyżu i Zmartwychwstania, obchodzonym przez katolików na całym świecie. Czy matka po latach znajdzie ukojenie we wskazaniu mordercy jej córki i udowodnieniu winy? Czy nastąpi odkupienie win?

 Książka w moim skromnym odczuciu jest napisana genialnie. Nie ma tutaj generalizowania, naciągania, ale są życiowe prądy, rozbijające się o skały beznadziejności codziennego bytu. Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński w serii "Kobiety czytają". Trochę to niesprawiedliwe. Napis na okładce może sugerować ckliwy romans, a przecież "Sekret mojego męża" takowym nie jest. To studium człowieka i poznawanie gorzkiej prawdy o sobie. Ciekawa i mądra lektura. Polecam.

Małgorzata Braunek w rozmowie o życiu z Arturem Cieślarem - "Jabłoń w ogrodzie morze jest blisko"

  Książkę miałem w zamiarze zakupić wkrótce po jej wydaniu. Niestety, nie zawsze wszystko idzie po naszych myślach. Wiadomość o chorobie Pani Małgosi spadła na mnie, niczym grom z jasnego nieba. Kibicowałem jej i mocno wierzyłem w dobre zakończenie. Niestety, straciliśmy jedną z największych gwiazd polskiego kina, ale zostawiła nam w testamencie wspaniałe role i wywiad - rzekę. Po jej śmierci nie mogłem dłużej czekać. Zakupiłem tę wyjątkową książkę.

  Małgorzata Braunek udziela szczerych odpowiedzi na pytania, pokazuje dobre i złe strony swojej przeszłości, co sprawia, iż widzimy autentyczny przekaz. Nie ma tendencji do wywyższania się, do pouczania. Z jej słów bije ciepło, mądrość i szacunek do ludzi i zwierząt. Na ponad 250 stronach mamy pigułkę życia. Kobieta, która za życia została ikoną polskiego kina, pokazuje swoje wloty i upadki, rozterki, sukcesy okupione ciężką pracą. Opowiada o swojej rodzinie, związkach, buddyzmie, zwierzętach i śmierci. Te zdania bolały mnie szczególnie. Opowiada cudownie, wręcz bajecznie, chociaż jej życie do bajecznych się nie zaliczało. Wszystko przeplatane fotografiami z rożnych okresów jej życia. Szczególnie dobitne jest pytanie o śmierć. 

  Aktorka odpowiada na jedno z ostatnich pytań: "Jako typowa buddystka marzę, aby moje odejście nastąpiło podczas medytacji, w asyście całej rodziny i całej sanghi. A ja, wydając ostatnie tchnienie, wypowiem typową buddyjską mądrość w postaci haiku: "Z pustymi rękami przyszedłem na ten świat, z pustymi zań odchodzę". Potem na ich oczach przemienię się w ciało tęczowe lub coś w tym rodzaju, rozsiewając dokoła zapach jaśminu i wejdę w stan śmierci spokojnie i bez bólu, łącząc się z Wielkim Umysłem, Pustką, Panem Bogiem chrześcijan i Żydów, i muzułmanów albo Oceanem i znowu stanę na jego brzegu oniemiała z zachwytu nad jego bezkresną nieskończonością...".

 Czy jest ta książka? To nie jest biografia, ale coś o wiele więcej. Poznajemy człowieka na poziomie jego materii i ducha.  Zapewne każdy czytelnik odbierze ją inaczej, skupiając się na innych aspektach życia bohaterki. Bodajże wczoraj przeczytałem o planach zekranizowania tego dzieła. Małgorzatę Braunek zagra jej córka Orina. Serdecznie polecam. Do takich książek się wraca.

Wsiąść do pociągu byle jakiego...

Niestety, ale od dłuższego czasu zaniedbuję bloga. Złożyły się na to dwa wydarzenia. Praca i twórczość własna. Kolejna powieść obyczajowa nadbiera kształtów, ale niestety jest to kosztem rzadszego bywania na blogu. Obiecuję, że jutro napiszę o książkach, które ostatnio przeczytałem. W tunelu pojawia się światełko. W niedzielny wieczór wsiądę do pociągu do Krakowa i wtedy rozpoczynam miesięczny urlop. Spędzę go jak co roku na Podkarpaciu, wśród najbliższych. Miesiąc czasu na czytanie i pisanie. Po prostu raj. Ten czas postaram się pożytecznie spożytkować.

"Jasnowidz w salonie" - Paulina Sołowianuk


Książkę przeczytałem dwukrotnie, raz za razem. Tak mocno rozwinięte zainteresowanie spirytyzmem w okresie międzywojennym była dla mnie zaskoczeniem. Pisarze i poeci znani mi z lektur obowiązkowych w szkole parali się wiedzą tajemną, komunikowaniem się z zaświatami. Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Autorka napisała książkę, która czyta się z niedowierzaniem i można ją potraktować jako ciekawostki z życia osób, które wspomina, albo też przyjąć to w kategoriach wiary. 

 "Jasnowidz w salonie" jest historią, którą czyta się doskonale. Autorka doskonale przekazuje  odległe życie sfer wyższych i ich zainteresowanie spotkań ze zmarłymi, telekinezą, nekromancją, chiromancją, krystomalancją i innymi technikami związanymi z ezoteryką. Poznajemy oszustów, oraz tych, którym oszustwa nigdy nie udowodniono. Wielu z nich zostało nazwanych mediami i zrobiło oszałamiające kariery. Zaskoczeniem dla mnie było poznanie nazwisk ludzi, którzy brali udział w spotkaniach spirytystycznych, czy tez kontaktowali się z jasnowidzami. Byli to ludzie znani ze świata kultury i polityki. Niektórzy przemycili swoje obserwacje w swoich utworach.

 Książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie jest to traktat naukowy, ale potraktowałem ją w kategorii ciekawostki. Autorka pokazała nam świat ludzi, wierzących w to co widzą. Nawet najwięksi sceptycy nie potrafili wyjaśnić niektórych zdarzeń, jak chociażby przepowiedzenie drugiej wojny światowej. 

 "Jasnowidz w salonie" to niezwykle barwna opowieść, opowiedziana w sposób niezwykle ciekawy, aczkolwiek momentami ironiczny. To prawdziwa perełka, pozwalająca zanurzyć się w ciekawym okresie dwudziestolecia międzywojennego. Każdy sięgający po tę lekturę zostanie zaskoczony mnogością szczegółów i opisów, bez problemu przeniesie się w ten trudny okres dla naszego kraju. To niezwykle wartościowa książka, traktująca o ludziach z tamtego okresu. Niezależnie od własnych przekonań, książka warta jest przeczytania. Dodatkowym atutem jest mnogość czarno-białych fotografii. Dla mnie to niezwykle barwna książka, do której będę powracał. Polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...