Ronald H. Balson - "Kiedyś byliśmy braćmi"

 Unikam książek traktujących o okrucieństwach wojny. Czasami robię wyjątki. Książki mnie wołają swoimi opisami na tylnych okładkach. Oczywiście wiem, co będzie potem. Empatia daje o sobie znać. Jedna wizyta w moim życiu w Oświęcimiu była wielką pomyłką. Chorowałem przez kolejne tygodnie. Mimo odległego czasu kilkunastu lat obrazy są bardzo wyraźne, podobno jak unoszące się zapachy i doświadczenie bólu, które mi towarzyszyło.

 Na "Kiedyś byliśmy braćmi" trafiłem przypadkowo. Przeczytałem recenzję jednej z blogerek i już wiedziałem, że się nie uwolnię, póki jej nie przeczytam. Nie ukrywam, próbowałem. Niestety, prześladował mnie widok okładki i opis tej historii. Nie mogłem wygrać w tej nierównej walce. Tego typu książki jednak są potrzebne i po jej przeczytaniu jestem przekonany co do trafnego wyboru i będę do niej powracał. 

 Ronald H. Balson jest adwokatem mieszkającym w Chicago. Książkę napisał  zainspirowany podróżami do naszego kraju, w którym nadal widzi żywe tętno wojennej historii. 

 Fabuła rozpoczyna się niczym na filmie u Hitchcocka. Jest "trzęsienie ziemi", a właściwie publiczne oskarżenie Elliota Rosenzweiga o bycie nazistą i mordercą w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Oskarżenia dokonuje Ben Salomon twierdząc, że oskarżony nazywał się wtedy Otto Piatek. Człowiek z nizin oskarża bardzo bogatego notabla. Czy jest szansa na sprawiedliwość? Sprawą zajmuje się młoda prawniczka Catherine Lockhart. Z początku jest nastawiona sceptycznie, ale kolejne fragmenty opowieści w czasie spotkań ze staruszkiem zmieniają jej spojrzenie na sprawę.

 Autor biegnie tutaj kilkoma torami. Pokazuje czasy wojenne, współczesne, ale również środowisko amerykańskiej socjety i manipulacje w kręgach prawniczych. Trudno mi było uwierzyć, ze jest to debiut. Książka jest niezwykle dopracowana w szczegółach, a autor zbudował historyczną fabułę. Czego tutaj nie ma? Mamy wątki miłosne, sensacyjne, obyczajowe. Pisarz bez problemu oddaje czasy wojny, opisując z detalami miejsca, ludzi i doskonale komponując czasowo. 

 Ta książka mimo smutnego wydźwięku niesamowicie wciąga. Zawdzięczamy to doskonałemu przekładowi na język polski. Podoba mi się podejście autora do tematu. Stworzył fikcyjną fabułę, ale to nie znaczy że taka historia nie miała prawa się wydarzyć.

 Balson doskonale zarysował to na co zwracam szczególnie uwagę - rysy psychologiczne każdej postaci. książka jest warta przeczytania również z racji zaskakującego zakończenia, które może nie kończy się tak jak chce czytelnik, ale wiele wyjaśnia. Autor musiał dokonać wielkiego wysiłku, docierając do materiałów opisujących miejsca , np. Zamość. W tę historię nie jest sposób nie uwierzyć.

 Od początku kibicowałem Benowi Salomonowi wierząc w jego przekonanie. Czy warto było walczyć kiedy cały świat był przeciw niemu, za wyjątkiem młodej prawniczki, która postawiła wszystko na szalę ryzykując posadę, karierę i może nawet narażając życie?

Serdecznie polecam.

"Ostatnia wola Sonji" - Asa Hellberg

 Okładka zwiastuje słońce, ciepło i lekką historię o trzech kobietach. Czysta woda, ciepło, czego można chcieć więcej o tej porze roku? Czy warto wybrać się w tę podróż?

 Lubię historie kończące się dobrze, niczym w bajce. "Ostatnia wola Sonji" należy do tego typu książek. Sonja - tytułowa postać nie występuje zbyt długo. Poznajemy ją tuż przed śmiercią. Za życia należała do osób kontrowersyjnych i niezwykle tajemniczych, o czym przekonują się trzy bliskie przyjaciółki wezwane do adwokata celem odczytania spadku. Nie potrafią wierzyć w to co słyszą. Ich zmarłą przyjaciółka była bajecznie bogata i pozostawia im wielkie spadki. Pierwsza częśc jest przelewana po odczytaniu ostatniej woli zmarłej, ale jest jeszcze coś. Każda z trzech kobiet ma wyznaczone zadanie, na pozór proste, ale jak to bywa z kobietami - przewrotne.

  Historia się rozkręca, akcja zaskakuje. Ale jest coś jeszcze. Przystojni mężczyźni, a bohaterki wiedzą że nie jest to przypadek. Jak bardzo Sonja namiesza zza grobu? Okazuje się, że nawet będąc po drugiej stronie potrafi nieźle namieszać.

 Podoba mi się morał tej książki. Człowieka poznajemy na tyle, na ile daje się poznać. Maggan, Susanne i Rebecka są ciągle zaskakiwane, ale wciągają się w wyznaczone zadania. To dobry moment aby przekonać się jak dobrze znała je przyjaciółka. Rozdzielone po świecie tęsknią za sobą i odwiedzają się, o ile pozwala im czas. Są zaskoczone zmianami, które odkrywają w sobie. 

  "Ostatnia wola Sonji" okazała się ciekawą i oryginalną lekturą. Pisarka doskonale pokazuje charaktery kobiet, pięknie opisuje Londyn, Paryż i Majorkę. W czasie lektury zapragnąłem znaleźć się w tych konkretnych miejscach, poczuć atmosferę, napić się wina i odbyć pogawędkę z mieszkańcami. A jest na to wielka szansa. W przygotowaniu jest druga część "Sekret Sonji". Serdecznie polecam.

Karolina Wilczyńska - "Jeszcze raz, Nataszo"

 Karolina Wilczyńska jest mi doskonale znaną autorką dzięki swoim poprzednim powieściom, które przeczytałem z wielką przyjemnością i które zapadły mi w pamięć. Autorka nie obawia się podejmowania trudnych tematów, relacji międzyludzkich, toksycznych związków. Sięgając po książki jej autorstwa wiem, że dostaję prozę na wysokim poziomie, przemyślaną i dopracowaną.

 "Jeszcze raz, Nataszo" to niezwykle absorbująca, ale również gorzka opowieść. Sama fabuła nie jest skomplikowana. Tytułowa Natasza dostaje upragniony rozwód i....Poznajemy jej całe życie, od dzieciństwa, często pokręcone, z własnymi wyborami, zdarzeniami. Autorka wspaniale oddała to, co czuła Natasza, a czytelnik czyta wspomnienia w narracji pierwszoosobowej.

 Nie można nie współczuć tej kobiecie, która jest taka...zwyczajna, a mnie kojarzyła się z wieloma znanymi mi osobami. Kto z nas nie zna "Nataszy" ? Imię jest tutaj nieważne, ale ważne są konkretne wydarzenia, budujące mozaikę jej codzienności, utkaną z sekund, minut, godzin i lat. Natasza nigdy nie pragnęła niczego złego, miała można powiedzieć pragnienia dostosowane do rzeczywistości, wspaniałego męża Dariusza, wielki dom i złudzenia, którymi się karmiła. 

 "Jeszcze raz, Nataszo" przeczytałem w ciągu kilkunastu godzin. Historia bohaterki uzależniła mnie od siebie, ale także wydała mi się bolesna. Autorka niczego nie lukruje, nie pokazuje cukierkowatego świata tam, gdzie go nie ma. Potęga tej książki to jej autentyzm i możliwość identyfikowania się każdej kobiety z Nataszą. Tytułowa postać jest głosem tysięcy kobiet. Tylko ona "przemawia", nie boi się konsekwencji swoich wyborów, potrafi przyznać się do błędów.

 Na uwagę zasługuje również przyciągająca wzrok okładka, oraz jej wykonanie. Jest półtwarda, a na dodatek większa o kilka milimetrów od tekstu.Niezwykle solidne wykonanie.

 Książka może się okazać doskonałą drogą "do oświecenia" dla mężczyzn, nie potrafiących zrozumieć swoich partnerek czy żon. Pisarka idealnie opowiedziała historię kobiety chcącej kochać, wierzącej w miłość i w bajkę "żyli długo i szczęśliwie". Oczywiscie poznajemy jej "wersję wydarzeń". To spowiedź współczesnej kobiety mówiącej ustami rzeszy innych. Serdecznie polecam.

"Pierwszy telefon z nieba" - Mitch Albom

 Tytuł książki i okładka wiele zdradzają. Czym są telefony z nieba? Rozmowami ze zmarłymi? Kto i co za tym stoi? Małe, senne miasteczko Coldwater nagle staje się miejscem najazdu mediów i prześciganiu się w teoriach dotyczących prawdziwości kontaktów ze zmarłymi.
 Bałem się banalności autora, którego twórczości nie znałem, a dostałem ciekawą fabułę, której towarzyszą egzystencjalne pytanie o życie po drugiej stronie życia. Kilka osób z miasteczka na pozór nie związanych ze sobą doświadcza czegoś, co jest niewytłumaczalne. Mogę się przyczepić prawdziwości połączeń, gdyż każde połączenie łączy się ze stacjami bazowymi, nakierowując sygnał do kolejnego przekaźnika itd. Ale nie zrobię tego.Historia broni się oryginalnym pomysłem.

Albom napisał powieść o granicach, której nie przekraczamy, a które tak chcemy przejść, o samotności i wierze wbrew zdrowemu rozsądkowi i nadziei na rychłe spotkanie po drugiej stronie. 
Podoba mi się subtelność języka, doskonale skonstruowane sceny i zaskakujący finał, który wielu może zwieść.

 Książkę czyta się szybko, a jest to zasługą doskonale splecionej fabuły. Każdy rozdział to tajemnica, niedopowiedzenie. Autor wie, jak manipulować czytelnikiem.

Kto z nas nie oczekuje na cud? Widoczny, którym możemy podzielić się ze światem. Każdy z nas posiada kogoś "po drugiej stronie" za kim tęskni. Czy telefon z nieba by go zmienił? 

"Pierwszy telefon z nieba" to czary w prawdziwym świecie. Jak daleko może sięgać wyobraźnia pisarza? Warto się przekonać.

Konstanty Indelfons Gałszyński - "Wiersze zebrane t I "Szarlatanów nikt nie kocha", oraz tom II "Portret muzy"




 Nie należę do znawców poezji, szczególnej pisanej dzisiaj, bez rymu, bez składu. Czasami jednak sięgam po poezję wybitnych poetów, a za takiego uważam Gałczyńskiego. Tak naprawdę od wielu lat nie czytałem poezji, ale nadszedł ten czas, w którym wiele się zmieniło. Dwa tomy to blisko tysiąc osiemset stron obcowania z czymś innym, z czymś o czym zapominamy. Kiedyś usłyszałem że poezja czyni człowieka wrażliwym. Coś w tym jest. 

 Odkąd stałem się szczęśliwym posiadaczem dwóch tomów, doceniłem żywy język, przemyślane słowa, piękny styl. Czytając Gałczyńskiego, a robię to głownie przed snem" doznaję spokoju, a moja dusza rwie się jakby do czasów mi nieznanych. Autor jest znawcą i koneserem ludzkich historii, które pięknie przemyca w swoich słowach. Pierwszy tom rozpoczyna się od słów "Poezja jest tylko dla tych, którzy mają czyste serca". Jest w tym zawarta wyjątkowa mądrość. Brakuje nam czasu na wszystko, na czytanie, na analizowanie, na życie. 
Gaczyński pokazuje inne barwy świata, za którymi tęsknimy, otwierając serce na wrażliwość i piękno słowa. 
 We wstępie Jerzy Stefan Osowski opisuje czasy w których tworzy Gałczyński, jego środowisko, oraz otoczenie. Doskonale przedstawiona jest ścieżka kariery twórcy i przeciwności. Czy Gałczyński był pokornym człowiekiem, czy też buntownikiem żyjącym w czasie który go nie rozumiał?
  Poeta nie pisze, on maluje słowem, portretuje ludzi i zdarzenia, nadając im miano niezwykłości i pozwalając na rzucenie na fale ludzkich losów w oceanie pięknych tekstów, chwytających za duszę. 

Serdecznie polecam każdemu.

Zapowiedź nowej powieści Magdaleny Kozak - "Łzy diabła".



Nowa powieść Magdaleny Kozak już w marcu w księgarniach!
Po ponad dwóch latach milczenia Magda Kozak – autorka bestsellerowej trylogii fantastycznej „Nocarz”, „Renegat”, „Nikt” – powraca z nową książką. Jej długo wyczekiwane „Łzy diabła” to powieść, która podsumowuje bogate doświadczenia pisarki zdobyte na polskich misjach wojskowych w Afganistanie. Czyni to jednak nie bezpośrednio – przeżycia pani podporucznik lekarz Magdaleny Kozak zostały przeniesione do odległego fantastycznego świata i podane czytelnikowi w formie pasjonującej epickiej historii.
Planeta Dżahan, gdzieś w odległej galaktyce. Zamieszkała przez rozwiniętą cywilizację, której nieobce są: honor, prawo, wierzenia, wojny. Planecie brak tylko zaawansowanej technologii, w tym militarnej. Ale tę dostarczają na Dżahan obcy z planety Ziemia – to oni, wykorzystując nowo odkryte możliwości podróży międzygwiezdnych, przywożą tu ziemski sprzęt: blackhawki, apache, land cruisery w zamian za uprawiany na Dżahanie czars – zboże, służące Ziemianom do produkcji „łez diabła”, narkotyku, od którego uzależniona jest ludzkość.
„Łzy diabła” to opowieść o królewiczu Izzacie, synu króla Farji, Sakawata Szamara, który wyrusza z polecenia ojca na wyprawę wojenną w celu utorowania szlaku do transportu czarsu i z rozkapryszonego młodzieńca staje się prawdziwym mężczyzną.
„Łzy diabła” to opowieść o Znajdzie, człowieku znikąd, który w wyniku niezwykłych splotów okoliczności, a także dzięki zdumiewającemu hartowi ducha ze zwykłego pastucha zmienia się w Mściciela z Pól – owianego ludową legendą groźnego partyzanta, walczącego z królewskimi wojskami u boku tajemniczego hrabiego Cienia.
„Łzy diabła” to opowieść o honorze, żołnierskim etosie, niezłomności i miłości. To pasjonująca historia walki o własną tożsamość: w wypadku Izzata potrzebną, by ocalić Farję i przejąć po ojcu tron, w wypadku Znajdy – dawno i zdawałoby się bezpowrotnie utraconą.
„Łzy diabła” Magdy Kozak, które ukażą się nakładem krakowskiego wydawnictwa Insignis, na półki księgarń trafią już 18 marca.


"Pośród żółtych płatków róż" - Gabriela Gargaś



 Gabriela Gargaś jest autorką kilku powieści, ale ja spotkałem się po raz pierwszy z jej twórczością. O miłości, zdradzie, bólu powstało wielu utworów. Czasami czuje się przesyt, sięgając po kolejną lekturę na ten temat. Pewne tematy mają jednak wielkie pokłady, po które sięgają artyści, w tym pisarze.


 Gabriela Gargaś opowiada nam historie, które możemy nazwać klasycznymi. Romans w pracy, źle ulokowana miłość uczennicy do nauczyciela. Pisarka pokazuje nam drugie dno. Wszystko ma przyczynę, która ma początek. Gdzieś po drodze dochodzi do tragedii, czasami źle wybranych wyborów, a to nakłada się na nasze dalsze losy, oczekiwania, funkcjonowanie z tą drugą osobą. W pewnym momencie zaczynamy patrzeć przez „kalkę”. Niedokładne pokrycie oczekiwań z rzeczywistością z przeszłości bywa bolesne, frustrujące i przynosi rozczarowanie, a to, co miało okazać się złotem wcale nim nie jest. 


 „Pośród żółtych płatków róż” to historia o niespełnionych miłościach, zawodach i relacjach damsko- męskich niosących różne odcienie. Co czuje ta druga, zdradzana? Kto tak naprawdę jest przegranym w trójkącie?


 Autorka doskonale poradziła sobie z tematyką, wprowadzając elementy zaskoczenia, napięcia, angażując ciekawość czytelnika, co do rozwiązania zawiłych spraw. Postacie są zwykłe, jakby z podwórka, co czyni je bardziej naturalnymi. Podoba mi się przeplatanie scen historii i sama narracja. Pisarka doskonale wstrzeliła się w problemy, starając się nikogo nie osądzać. Sam czytelnik na początku może poczuć wściekłość, ale kiedy autorka odkrywa „kolejne karty” może wiele się zmienić. Dla mnie to książka z ciekawą puentą, którą bez wątpienia pokochają kobiety, odnajdując się w rolach Zuzy, Aśki czy Mileny. 


 Czy postacie zaznają szczęścia? Czego symbolem są żółte róże? Idealna książka dla kobiet szukających wytchnienia i relaksu. Polecam.

"Na granicy zmysłów" - Przemek Kossakowski


Wielkie brawa za książkę. W końcu przeczytałem tekst, który mnie poruszył, zaskoczył i jednocześnie pokazał, że reportaż w naszym kraju stoi na wysokim poziomie. Kossakowski przekroczył granice tabu, czasami niewiary, ośmieszenia. Sam stara się nie oceniać, ale analizować i zrozumieć. Myślę, ze to wielka sztuka, kiedy ma się do czynienia z uzdrowicielami, szamanami, osobami często nierozumianymi i nieakceptowanymi.

  Autor udowadnia, ze potrafi zrobić wiele, aby przygotować dobry reportaż, często jest gotowy sam poddać się rytuałom. Książkę czyta się z niedowierzaniem, kiedy mamy wrażenie jakby niektóre tematy były rodem ze średniowiecza. Duch w kole samochodu? Dlaczego nie? Oczywiscie można odprawić czary - mary i ducha nie ma. Można dalej jechać. Kiedy czytałem kolejne teksty, zobaczyłem wielki talent literacki Kossakowskiego do opowiadania. Autor czasami jest skłonny uwierzyć w to, czego doświadcza. Czy w każdym wypadku można zachować dystans i nie poddać się temu, co go spotyka?

 Sam autor nie był mi znany, ale po lekturze nabrałem ochoty na dużo więcej.  Przemek Kossakowski łamie konwenanse, zyskuje aprobatę swoich działań, jak i kredyt zaufania ludzi żyjących wydawać się może w innych wymiarach.

Dla mnie lektura okazała się być niezwykle interesującą. Opowieści opatrzone są kolorowymi fotografami. Autor wędruje również poza granicami kraju, szukając często miejsc niedostępnych na mapach, ale wyjątkowych. Gratuluję odwagi, wrażliwości i książki, która jest niesamowitą przygodą z tajemnicami z innych stref ducha. Polecam.

"Milaczek" - Magdalena Witkiewicz

  "Milaczek" to pierwsza książka autorki zdobywającej szturmem serca czytelników również poza granicami kraju.
Milena to kobieta z kilkoma kilogramami ponad stan, ale z dużym sercem i wierząca w wielką miłość. Milaczek wierzy w miłośc na dobre i na złe z dentystą, ale wpływ mamusi maminsynka jest zbyt duży i nie jest to proste. Ale od czego jest ciotka Zofia, Bachor i jej ojciec?  Oj dzieje się...Magdalena Witkiewicz jest znana z tego, ze pisze dla kobiet o kobietach. W "Milaczku" również od tego nie ucieka.

 Już od pierwszej strony powieści śmiałem się w głos. Nie można inaczej. Komedia pomyłek, uzupełniona ciekawymi dialogami i komicznymi sytuacjami. Byłem zdziwiony, że to dopiero debiut pisarki.

"Milaczek" to zupełnie inna historia niż większość książek autorki. Autorka zmierzyła się już z różnymi grupami. Pisze dla kobiet, ale również dla dzieci. Podejmuje się opisu problemów, często przemilczanych w polskiej literaturze. Jej udany debiut stał się bestselerem, a teraz każda kolejna (długo oczekiwana ) powieść pokazuje losy kobiet, ich zagmatwane historie i zdobywa zachwyty kolejnych czytelniczek i czytelników. "Milaczek" to doskonałe antidotum na chandrę i długie, zimowe wieczory. Serdecznie polecam, szczególnie ponurakom.

"Jeden Bóg" - Katarzyna Mlek




Stosunkowo niedawno media podchwyciły tematy dotyczące zmodyfikowanej genetycznie żywności otrzymanej z roślin, pokazując szkodliwość jej spożywania i wpływu na organizm ludzki. GMO jest nadal tematem budzącym wiele kontrowersji, a co za tym idzie trwają wojny między koncernami próbującymi zalegalizować kolejne, kontrowersyjne metody szybkiego wzrostu roślin.
 Katarzyna Mlek sięgnęła po temat niezwykle trudny, budzący kontrowersje i liczne komentarze. Sama autorka debiutowała w 2012 roku. „Jeden Bóg” to już trzecia powieść w dorobku pisarki.
 Czytając „Jednego Boga” obawiałem się uproszczenia schematów, spłycenia tematów i jednocześnie wielkiego zawodu. O pisarce słyszałem wiele dobrego, ale nie wiedziałem, na co mogę liczyć. Moje zaskoczenie było pozytywne i odetchnąłem z ulgą.
Pisarka pokazuje fikcyjną przyszłość, która niestety może stać się rzeczywistością. Genesis to firma zajmująca się produktami, które pozostawiają wiele do życzenia. Oczywiście nie liczy się dobro człowieka, ale zyski firmy. Miran Zieliński jest wspierany przez bliskiego partnera Holendra, ale z czasem aspiracje właściciela firmy wskazują na brak miejsca w biznesie i życiu dla swojego przyjaciela. Przeszczepy, klonowanie. Łódzka firma ma wiele do zaoferowania. Za piękną fasadą czai się jednak wiele zła.
 Pisarka doskonale uchwyciła patologiczne myśli i zachowanie człowieka, dla którego liczył się wyłącznie sukces. Katarzyna Mlek dba o szczegóły opisów, miejsc, przez co jej książka jest niezwykle ciekawa i wciągająca.
Pisarka nie oszczędza czytelnika, nie pozostawia złudzeń, snując wizjonerskie opowieści, jakże mroczne, ocierając się o wizje bliskie apokalipsie. Ukazanie postaci Zielińskiego jest prawdziwym majstersztykiem. Genialnie zbudowana postać pod kątem psychologicznym, doskonale wyważone sceny.
 Z przyjemnością sięgnę po inne pozycje autorki. Teraz wiem, że naprawdę warto. „Jednego Boga” polecam każdemu. Modyfikacja roślin jest sprawą, która dotyczy każdego z nas. Większość z nas każdego dnia przyjmuje pokarmy naszpikowane chemią i zmodyfikowane. Ilu z nas zastanawia się nad konsekwencjami? Tę książkę mogę porównać do budzika. Po jej przeczytaniu otwieramy oczy, jakbyśmy powrócili z długiego snu. Serdecznie polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...