Truman Capote - "Śniadanie u Tiffany'ego"

 Truman Capote jest moim ulubionym pisarzem, ale do tej pory bardziej znanym z adaptacji noweli "Śniadanie u Tiffany"ego". Od dawna przymierzałem się do zapoznania się z twórczością Capote. Książka zawiera tytułową nowelę, oraz opowiadania " Dom z kwiatów", "Brylantowa gitara", oraz "Bożonarodzeniowe wspomnienie". 

 Po przeczytaniu książki,(zajęło mi to kilka godzin) zastanawiałem się nad wspólnym mianownikiem utworów. Są zróżnicowane, ale zawierają wspólne elementy. Mam wrażenie, jakbym widział Capote przenoszącego siebie na postacie. Zaczynając od "Śniadania...". Kto nie oglądał ekranizacji noweli ze wspaniałą grą Audrey Hepburn. Jedni zobaczą pustą kobietę, wykorzystującą bogatych i naiwnych mężczyzn, prowadzącą hulaszczy tryb życia. Ja zobaczyłem istotę, która pod płaszczykiem wiecznej zabawy ukrywa dużą wrażliwość. Kiedy do kamienicy przybywa nieznajomy, okazujący się być mężem Holly wszytko się zmienia. 

  "Dom z kwiatów"  jest równie niezwykłym opowiadaniem. Młoda kobieta zostaje zabrana z Pół Elizejskich. Pracuje tam jako dama do towarzystwa, jest obsypywana prezentami przez bogatych klientów. Wszystko się zmienia w jednej chwili, kiedy poznaje biednego mężczyznę i wraca z nim w jego rodzinne strony. Tam jej życie ulega diametralnej zmianie. Wykonuje ciężkie prace fizyczne i prawie nie zwraca uwagi na brak akceptacji ze strony teściowej i lokalnej społeczności. Kiedy przychodzą po nią dawne przyjaciółki, ta nie tylko nie wraca do dawnego życia, ale jeszcze... Warto się przekonać.

  "Brylantowa gitara" jest opowiadaniem o ludziach stających na naszej drodze. Kiedy do więzienia przyjeżdza kolejny skazaniec, prawie wszyscy zwracają na niego uwagę. A właściwie na jego gitarę". Wszyscy, poza więźniem Schaefferem, żyjącym ze świadomością zakończenia żywota w tym miejscu. Młody więzień Tico Feo wzbudza jego zaufanie i stary nie widzi ukrytych pragnień, jakie ten w nim wskrzesza. Przekonuje go do wspólnej ucieczki. Ta opowieść zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Według mnie powinna być zekranizowana. 

 "Bożonarodzeniowe wspomnienie"  to kolejne niezwykłe opowiadanie. Siedmioletni Buddy wraz z sześćdziesięcioletnią kuzynką są najlepszymi przyjaciółmi. W swoimi krótkim życiu niewiele widzieli, niewiele doświadczyli, ale zasługują na uwagę. Mimo młodego wieku, wydają się być zaskakująco dojrzali. 

 "Śniadanie u Tiffany'ego" to zbiór przenoszący czytelnika w zupełnie inne wymiary. Historie, na pozór proste, ocierające się o banalność, na piedestale stawiają zwykłe osoby, wyalienowane, samotne, rozdarte. Capote jest mistrzem w pokazywaniu ludzkich ułomności, tworząc pomost pomiędzy tym co eteryczne, a jednocześnie tym co jest częścią nas. 

Według mnie Capote jest wizjonerem i jego utwory zawsze będą na czasie. Bez wątpienia do odbioru jest potrzeba specyficzna wrażliwość. Dla mnie pisarz jest mistrzem słowa pisanego. Polecam. 

Tess Gerritsen - "Ścigana"

  Kolejna lektura autorstwa Gerritsen. Zawsze, kiedy sięgam po jej książki, mam wrażenie że gdyby nawet opisała kamień leżący na drodze, byłby to wielki majstersztyk. "Ścigana" jak to bywa w utworach znanej pisarki, zawiera elementy romansu i kryminału. W tym wypadku mamy więcej elementów romansowych, ale mnie to nie przeszkadzało specjalnie. Oczywiście można się spierać nad jakością utworu, ale ja sięgam po utwory pisarki w chwilach, w których chcę odpocząć przy lekturze. 

 Ścigana" zaczyna się od sceny włamania przez notowaną złodziejkę. Czyni to, aby zdobyć dowody świadczące o jej niewinności. Clea ma pecha, kiedy odkrywa, że nie jest jedyną włamywaczką tej nocy w konkretnej posiadłości. Oczywiscie w tej historii nie ma przypadków, a losy włamywaczy się krzyżują. 
Podoba mi się dobór postaci. Kobieta i mężczyzna, których nie łączy nic, za wyjątkiem wspólnego pobytu na miejscu włamania. A jednak...Jordan nie potrafi przestać myśleć o nieznajomej. Oczywiście jak pisałem, spotykają się, ale to dopiero początek ich wtedy już wspólnych problemów. Mamy tutaj pościgi, zawroty akcji.

 Nie jest to najlepsza powieść autorki. "Ścigana" ma bliżej do harlequina, niż do kryminału, ale mnie osobiście wciągnęła. Fabuła jest ciekawa, ale z pewnością nie jest to szczyt możliwości autorki. Jak dla mnie doskonała odskocznia na wieczór zapomnienia po ciężkim dniu w pracy. 

Diane Chamberlain - "Dar morza"

 Autorka jest mi znana z innych książek, które dane mi było przeczytać i którymi się zachwycałem. Lubię historie rodzinne, z odrobiną tajemnicy. W "Darze morza" jest podobnie. No prawie... Jedenastoletnia dziewczynka znajduje nad morzem dziecko. Ratuje dziewczynkę, która zostaje jej młodszą siostrą. Nikt ma pojęcia kim są rodzice niemowlęcia. Po wielu latach młoda kobieta postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się czegoś więcej o swojej przeszłości. Próbuje odkryć tajemnicę swojego pochodzenia. Do swojego planu angażuje producenta filmowego  Rory’ego Taylora. Przyjazd mężczyzny spotyka się z dużą niechęcią ze strony rodziny. W tle pojawia się ktoś nowy, nie ukrywający zainteresowania kobietą poszukującą swojej naturalnej matki, i mężczyzną próbującym jej w tym pomóc. 

 Nie do końca jestem zadowolony z tej lektury. Znam poziom Chamberlain i myślę że tym razem troszeczkę zaniżyła formę. Mnie osobiście historia nie porwała jak inne jej autorstwa. Pomysł na opowieść jest ciekawy, ale brakło mi w tej historii magii i tajemnicy. Pisarka tym razem mnie nie zaskakuje, wręcz przeciwnie. Postacie słabo wypadają na tle postaci z innych książek. Całość jednak jest ciekawa i warta zapoznania się z treścią. Myślę, że fani twórczości pisarki mogą czuć się zachwyceni, albo wręcz przeciwnie - mocno zawiedzeni. Ja mam mieszane uczucia. Tak czy inaczej Chamberlain intryguje, biorąc na tapetę opowieść o trudnych relacjach międzyludzkich. Dobra lektura na długi, zimowy wieczór. Jak na możliwości autorki według mnie nie jest to lektura wybitna.

Tom Rob Smith - "Farma"


Zbliżający się koniec Świąt Bożego Narodzenia przyniósł mi prezent w postaci lektury książki "Farma", reklamowanej jako thriller psychologiczny. Autor do tej pory mi nieznany, wspiął się po tej lekturze na wysokie podium w moim prywatnym rankingu. "Farma" jest opowieścią różniącą się od innych. Opowiada o Danielu, który nigdy nie powiedział rodzicom o swoim homoseksualizmie. Żyje spokojnie w Londynie ze swoim partnerem, do chwili, w której otrzymuje telefon ze Szwecji, w której w jego przekonaniu żyją szczęśliwie rodzice na zakupionej farmie. Niestety, prawda okazuje się inna.  Dowiaduje się od ojca o chorobie psychicznej matki. Wkrótce potem kontaktuje się z nim matka, prosząc o spotkanie. Syn nie wie co się dzieje, nie tak zapamiętał rodziców. W tajemnicy przed ojcem zgadza się na przyjazd matki. Ta snuje długą opowieść, w centrum której znajduje się zaginiona dziewczyna, dawna przyjaciółka. Ktoś kłamie, ktoś mówi prawdę. Tilde - matka Daniela przywozi ze sobą dowody na zorganizowaną siatkę przestępczą. Ojciec wszystkiemu zaprzecza. 

 "Farma" jest opowieścią napisaną z naciskiem na szczegóły, co jest wielką zaletą tej historii. Nie ma tutaj porywającego tempa akcji, ale to nie przeszkadza, aby wejść w sam środek wydarzeń. Syn jest bliski uwierzenia matce, która panicznie boi się spotkania z mężem. Przekonuje syna o spisku, mającym na celu ponowne pozbawienie jej wolności.

 Smith zaskoczył mnie zakończeniem, ale jednocześnie pozostawił  w pewnym zawieszeniu. Ostatnie zdanie kończy się w chwili, która powinna wiele wyjaśnić. Tymczasem czytelnik zostaje z otwartym zakończeniem, a jego interpretacja zależy wyłącznie od niego. Cała opowieść jest dla mnie wielką odmianą od narracji, do jakiej jestem przyzwyczajony.  W "Farmie" najwięcej do powiedzenia ma Tilde. Czy kobieta mówi prawdę? Czy oby jest zdrowa na umyśle? Smith do końca lawiruje odczuciami czytelnika, nie pozwalając mu na własne myślenie. Szwedka Tilde wie, jak przekonać do siebie. Pytanie, czy mówi prawdę? 

 Dla mnie ta książka okazała się być wyjątkową lekturą na świąteczne wieczory. W "Farmie" jest wszystko, za co cenię literaturę wysokich lotów. Styl, tajemnica, intryga i napięcie. Gdzie jest prawda? Czy zawsze jest po środku? Serdecznie polecam. 

Życzenia i prezenty.

 Drodzy Czytelnicy

 Zdaję sobie sprawę z faktu Waszego uczestnictwa w tym miejscu. Każdemu z osobna dziękuję za czas, jaki poświęca na wizyty na moim blogu. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest jak należy i dzisiaj za to przepraszam. Często piszę szybko, chaotycznie, nie sprawdzając tekstu.  Ale zapewniam Was że zawsze piszę z serca. 

 Chciałem Was obdarować. To moja debiutancka powieść "Trzy". Ukazała się kilka lat temu w wydawnictwie RW2010.Jeżeli ktoś ma ochotę przeczytać opowieść o trzech kobietach, niech napisze na mój adres dostępny w  zakładkach. Tekst jest dostępny w formacie pdf.

A teraz najprzyjemniejsza część wpisu.


Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia pragnę złożyć serdeczne życzenia. Życzę odnalezienia sensu w narodzeniu małego Jezusa. Ciepła płynącego ze stajenki w Betlejem, radości na widok pierwszej gwiazdki, spotkań z dawno niewidzianymi, ciepła z ludzkich serc.


Michele Giuttari - "Loża niewiniątek"

 Książka jest moim pierwszym spotkaniem z autorem, byłym szefem policji we Florencji. Autor w swojej karierze zawodowej prowadził ważne śledztwa, w tym przeciwko kalabryjskiej mafii i chińskim grupom przestępczym. Michele Giuttari ma dużą wiedzę w tematyce mafijnej, co jest w utworze zauważalne.

 Na uwagę zasługuje okładka. Ciemne tło, wieczór, coś na kształt tajemniczej wierzy i czarne ptaki krążące wokoło niej. Patrząc na to zdjęcie wyczuwa się tajemnicę. Wydawnictwo "Zysk i S-ka" dba o czytelnika. Przednia okładka jest wypukła pod dotykiem palców. 

 "Loża niewiniątek" rozpoczyna się od znalezienia zwłok nieletniej dziewczyny. Wszystko wskazuje na to, że denatka była narkomanką. Dokładniejsze badania wskazują na gwałt i dostarczają kolejne wskazówki co do śmierci dziewczyny.  Komisarz Ferrara ma doskonały instynkt. Sam zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które na siebie ściąga. Tak naprawdę odnalezienie zwłok jest wierzchołkiem góry przestępstw, w którą są uwikłani wysoko postawieni notable. Przeciw nim staje komisarz Ferrara.

 Autor funduje nam kryminał wysokich lotów. Niektóre przykłady podane w książce według mnie są wysoce prawdopodobne. Wprowadzenie wątku z Iluminatami uważam za pomysł godny uwagi. Dzięki temu historia nabiera dodatkowych walorów tajemniczości. Giuttari porusza tematy ważne, na co dzień przemilczane i zamiatane pod dywan przez wpływowe osoby. Czy Giuttari sięgnął po doświadczenia ze swojej pracy? Tego nie wiemy. Sam jednak śmiem wątpić w jego zapewnienia o całkowitej fikcji. Czy temat pedofilii w pewnych kręgach jest tematem otwartym? 
Na uwagę zasługują również dialogi. Nie rażą wulgarnością, ale są przemyślane i ciekawe. Cała historia jest przemyślana, a sam język jest barwny i lekki. 

 "Loża niewiniątek" zaintrygowała mnie i ta historia zostanie we mnie na dłużej.  Nie mogę sobie przypomnieć, abym wcześniej czytał włoskie kryminały. Jedno jest pewne.  Michele  Giuttari zdobył serce kolejnego czytelnika. Czekam na kolejne książki z postacią komisarza, którego postać zdążyłem polubić. Polecam.

James Martin SJ - "Jezus"

 Jak to się stało, iż książka religijna, nie będąca powieścią weszła na listę bestsellerów New York Timesa? Tytuł zawiera słowo, które według wiary chrześcijańskiej jest imieniem Syna Bożego. Sama książka jest opisem podróży do Ziemi Świętej odbytej przez członka Towarzystwa Jezusowego. Ojciec James funduje czytelnikowi wielką przygodę, zabierając w tereny niebezpieczne i egzotyczne dla Europejczyków. 

 Podoba mi się narracja. Autor opowiada o swojej podróży, ale przemyca przy tym opowieści z Pisma Świętego, co jest czymś w rodzaju katechezy. W opowieści widoczne jest zaangażowanie, towarzyszące ojcu Jamesowi o tym w co wierzy. Tym zaraża czytelnika. Nie ma tutaj natręctwa, czy też teologicznych trudnych słów. "Jezus" jest świadectwem, jakże dojrzałym. Gdzie tkwi tajemnica sukcesu książki? Według mnie ludzie w XXI wieku są głodni prawdy, coraz częściej patrzą  w stronę Boga, zazdroszcząc wierzącym. 

 James Martin używa plastycznego języka, koncentrując się na detalach świątyń i miejsc kultu. Ale przy tym pisze szczerze o osobistych doznaniach, prowadząc nas od narodzin do śmierci Jezusa. Trzydzieści trzy lata zawarte w jednym tomie? Okazuje się, że jest to możliwe, a sam autor bez wątpienia nie spodziewał się wielkiego zainteresowania książką. A jednak sięga po nią tysiące osób na całym świecie. 

 "Jezus" to historia prawdziwa, napisana z wielkim rozmachem, ale nie pozbawiona prostoty przekazu. Bez wątpienia autor napisał swoje dzieło z Bożym błogosławieństwem. To historia o Bogu, o Apostołach i biblijnych postaciach.  Dzięki autorowi okryłem Biblię na nowo. Serdecznie polecam. 

Tess Gerritsen - "Telefon o północy"

 Moja ulubiona pisarka po raz kolejny porwała mnie swoją historią. Zaczyna się na pozór niewinnie. Telefon w środku nocy. Kobieta podejmuje rozmowę, widząc znajomy numer na wyświetlaczu swojego telefonu. Jest pewna, czyj głos zaraz usłyszy. Po drugiej stronie jednak słyszy obce dźwięki, informujące ją o śmierci męża. Nick O'Hara nie wierzy w wiadomość, którą przekazuje kobiecie. Robi to z urzędu. Spotyka się z Sarah, co rozpoczyna lawinę wypadków. W tej historii Sarah i Nick wiedzą jedno - nie mogą nikomu ufać. W ich poszukiwania zaangażowane zostają międzynarodowe jednostki, a także politycy i agenci. Każdy chce ja dopaść, wielu pragnie ich śmierci, a sama Sarah nie ma pojęcia co się wydarzyło. Kiedy wychodzi prawda o zmarłym mężu, rozumie że nie może się cofnąć.

 Pisarka po raz kolejny udowodniła wielki talent. "Telefon o północy" czytałem z wypiekami na twarzy, obgryzając paznokcie. Geriitsen przyzwyczaiła mnie do zabierania w nietypowe miejsca. Nie sposób jest nudzić się czytając książki pisarki. "Telefon o północy" to historia pełna zwrotów akcji, a także zawierający wątek miłosny. Ten jednak nie jest wysunięty na pierwszy plan. To historia z elementami sensacji i kryminału. Sama konstrukcja to prawdziwy majstersztyk dla czytelnika. Serdecznie polecam.

Steven Pinker - "Piękny styl"

Nazwisko Pinker do niedawna nie było mi znane, ale nie mogłem nie przeczytać gdy dowiedziałem się że książkę napisał jeden z najbardziej wpływowych intelektualistów świata. Sam temat odnoszący się do pisania jest niezwykle ciekawy i bez wątpienia potrzebny bez względu na stopień zaawansowania w pisaniu. Każdego dnia czołowi ludzie z różnych środowisk mówią niechlujnie i niepoprawnie. Sam nie jestem orłem w tej materii, ciągle uczę się poprawności i z pewnością mam wiele do nadrobienia. Niestety, język ubożeje i jest to zjawisko znane na całym świecie. 

 Po części obawiałem się braku części czegoś nowego, podejrzewałem podanie odgrzewanego kotleta. Tymczasem dostałem książkę, która jest na pół opracowaniem naukowym, na pół poradnikiem. Pinker pokazuje pułapki czyhające na osoby posługujące się językiem głównie pisanym. Widzimy również tekst z poziomu potencjalnego czytelnika, który widzi go inaczej niż osoba pisząca.

 Pinker doskonale analizuje język na konkretnych przykładach wybranych fragmentów, przekazując sposób wręcz  w banalny banalny sposób skomplikowaną tematykę. Pinker intuicyjnie wyczuwa problemy, w tym również wytyka błędy młodych pisarzy i pomaga im pokazując światełko wiedzy w tej jakże trudnej drodze. Z pewnością każdy kto przeczyta ksiązkę i zastosuje się do porad odniesie sukces i wydawcy spojrzą łaskawym okiem na potencjalne dzieła. Poprawne pisanie to żywa kultura języka o której często zapominamy. Dla mnie to jeden z najlepszych poradników. Ze zdziwieniem przyjąłem aneks, który jest w języku angielskim i zawiera ponad sto stron książki. 

 Podsumowując "Piękny styl" to książka pożądana i z pewnością powinna znaleźć się na półce każdego kto pragnie pisać lepiej. Obowiązkowa lektura dla predysponujących do pisania tekstów dla szerszej publiczności. Polecam. 

Książkę przeczytałem dzięki 

www.woblink.com

Mathew Kneale - "Drobne występki obfitości"

 Wielką sztuką jest napisanie dobrych opowiadań, zróżnicowanych, przyciągających uwagę czytelnika. Zawarcie fabuły w kapsułce kilku, kilkunastu stron przy jednoczesnym doborze słów i przekazaniu obfitej treści jest wielkim wezwaniem. 

 Kneale stworzył niesamowity zbiór krótkich treści. Porusza w nich słabości człowieka, zwykłego, czasami wyglądającego jak czytelnik lub jego sąsiad. Począwszy od pierwszego w którym człowiek znajduje torbę w której są narkotyki, aż po ostatnie, jakże na czasie. Widzimy terrorystę obwieszonego ładunkami wybuchowymi,  wyruszającego w ostatnią misję. Pisarz pokazuje ludzkie elementy z zachowania - nieufność, chciwość, wahanie. Kiedy człowiek łamie swoje zasady moralne? Czym jest głód prawdy, dobra? Człowiek współczesny w nieznanej odsłonie.

 Kneale pokazał człowieka w prawdzie. Nie bawi się w usprawiedliwianie czynów, nie staje w obronie oskarżyciela czy obrońcy. Zostawia to czytelnikowi. Genialny obserwator ludzkiej psychiki, bezbłędnie interpretuje ludzkie zachowania i przewiduje kolejne ruchy.

 Przyznaję że dawno nie czytałem tak dobrych opowiadań, napisanych z wielkim wyczuciem. Powoli dozowałem sobie kolejne opowieści, delektując się nimi i bez wątpienia będę do nich wracał. Idealny prezent na prezent. Serdecznie polecam. 

Lauren K. Hamilton - "Narcyz spętany"


Niezbyt często sięgam po fantastykę. Tym razem nieświadomie poszedłem dalej. Okazało się że książka jest powiązana z poprzednimi tomami. Ponad dziewięćset stron tekstu, który zawiera wiele wątków, akcja się toczy szybko, ale jak dla mnie jest zbyt wiele erotyzmu, zupełnie niepotrzebnie. Na przedniej okładce widzimy napis "Ponad 6 milionów sprzedanych egzemplarzy". Czy to tylko tani chwyt marketingowy? Myślę że coś więcej. Ta książka ma wielki potencjał i z pewnością znajdzie amatorów. Niestety, bez znajomości poprzednich części nie zawsze potrafiłem zrozumieć pewnych wątków. Faktem jest jednak że ksiązkę czyta się szybko, nie ma tutaj czasu na nudy, ale mnie czegoś brakowało. Realizmu.

 Historia opowiada o zabójczyni wampirów. Oczywiście pojawiają się różnego rodzaju przeszkody, jak to bywa z wilkołakami i wampirami. Jest również wątek miłosny, co przy docelowym odbiorcy (nastolatkowie) jest trafione w sedno. Na plus zasługuje język i lekkość pióra. Pisarka rozpisała każdą scenę, same postacie są ciekawe. Ja po prostu jestem zbyt dorosły do takich historii. Myślę że jest to idealna lektura na nadchodzące Mikołajki. Zdecydowanie dla amatorów historii z postaciami w stylu "Zmierzchu". Może nie jest to zbyt dobre porównanie, ale fani tego rodzaju będą zachwyceni. 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...