Marlon James - "Diabeł Urubu"


Wydawnictwo Literackie wydaje debiut zdobywcy Bookera. Czytamy, że wydawcy odrzucili  "Diabła Urubu" siedemdziesiąt osiem razy. James jest jednak przykładem, że nie wolno się poddawać. W końcu "Historia siedmiu zabójstw" przyniosła mu międzynarodowy rozgłos. 

 "Diabeł Urubu" to opowieść niezwykle przewrotna, wręcz obrazoburcza. Autor nie szczędzi czytelnikowi scen, które są na krawędzi dobrego smaku. Wiele razy otwierałem oczy szerzej, cofając się o kilka zdań, nie wierząc, że autor coś takiego napisał. Historia opowiada dzieje pewnej lokalnej społeczności na Jamajce, w której prym wiedzie pastor Hector Bligh. Nie należy on do wzorowych duchownych. Rozpamiętuje swoje porażki z przeszłości, a robi to w towarzystwie alkoholu. Ludzie żyją tak, jak żyć nie powinni, zapatrzeni w grzeszki innych, nie widzą własnych. Pewnie wszystko by szło w dół, gdyby  nie  niespodziewane pojawianie się nowego kaznodziei, który oznajmił wiernym, że mają go nazywać Apostołem Yorkiem. Ludzie łakną czegoś nowego i idą za głosem Yorka, nie zważając na to, że ten nie zawsze gra fair i usuwa niewygodnych sobie. Jednak jego obecność powoduje wybudzenie ludzi z letargu i orzeźwienie zaspanych sumień. 

 Osobiście "Diabła Urubu" odczytuję jako historię pojawienia się nowego ruchu religijnego (sekty) z samozwańczym guru na czele. Na uwagę zasługują postacie, które są doskonale naszkicowane i oddają to, co jest w powieści sztuką. Czytelnik wierzy w ich istnienie, ale to za sprawą identyfikacji z nimi. Przecież każdy z nas ma coś "za skórą". pastor York budzi szacunek wśród ludności, ale w czytelniku uczucia względem tej postaci są mieszane. Czytelnik dostrzega o wiele więcej od jego owieczek. Czy jest szarlatanem, a może posłańcem od Boga? 

 Ta książka może szokować, ale pokazuje również wielki kunszt literacki autora. Osobiście nie dziwi mnie fakt odrzucenia książki blisko osiemdziesiąt razy. W tego typu literaturze są dwa kolory - czerń i biel i to czytelnik decyduje, co wybiera. 
 Osobiście lubię tego typu powieści, ale może nie w takiej formie. Lubię czytać o manipulacjach, ludzkich losach czy wszystkim, co dotyczy człowieka jako jednostki. Dla mnie "Diabeł Urubu" jest przerysowany, ale wciąż warty uwagi. To nie jest po prostu gatunek literacki, do którego większość z nas jest przyzwyczajona. To prawdziwe wyzwanie, z
którym warto się zmierzyć. Polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...