Kobieta przez trzy lata leczy się w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym, po tym, jak zamordowała własnego synka. Nic nie pamięta, ale wszyscy wokoło twierdzą, że zabiła. Wychodzi ze zmienionymi danymi osobowymi, ma rozpocząć życie od nowa. Niestety, ktoś nie pozwala jej zapomnieć, a wręcz prowokuje do tego, aby ją przekonać, że syn żyje. Czy to prawda? Kto tak naprawdę kłamie, a kto mówi prawdę?
"Tak cię straciłam" zaczyna się słabo, ale z czasem powieść nabiera tempa, a zakończenie zaskakuje. Ciekawa opowieść o tym, że miłość do dziecka zawsze pozostaje w matce, a tęsknota nigdy nie mija, mimo że "zabiła" swoje dziecko. Autorka opowiedziała historię o ludziach, którzy noszą w sobie tajemnice i żyją w rozdarciu. W tej historii nic nie jest oczywiste, mało tego. Autora steruje tak opowieścią, że z niecierpliwością oczekujemy tego, co ma się wydarzyć. Ta książka ma kila warstw - psychologiczną, obyczajową i społeczną. Każda jest ważna. Widzimy tutaj kobietę żyjącą z piętnem, osądzoną przez sąd, osądzoną przez ludzi, których nowe imię i nazwisko nie przynosi ulgi i bezpieczeństwa, tym bardziej, że jest ktoś, kto ciągle ją prowokuje do wspomnień i konfrontacji z tym, o czym próbuje zapomnieć.
"Tak cię straciłam" jest opowieścią, której akcja dzieje się dwutorowo w czasie. Jest to wręcz wskazane, kiedy autorka oszczędnie dozuje nowe fakty z przeszłości. Warto sięgnąć po lekturę, która zaskakuje w kilku momentach i wzbudza do refleksji. Polecam.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.