Mam ostatnio złą passę do tytułów i autorów, których cenię i na których książki czekam. Camile Lackberg kupuję, a raczej kupowałem w ciemno. Po tej książce niestety to się zmieni. Dlaczego? Otóż pozycja jest reklamowana jako thriller psychologiczny, czyli gatunek, jaki stawiam najwyżej. W "Złotej klatce" tego gatunku niestety nie doświadczyłem, przez co zwyczajnie zostałem wprowadzony w błąd, a tego nie lubię.
Mało tego. Historia jest przewidywalna, nie dzieje się nic ciekawego. W skrócie opowiada historię rodziny, na pozór szczęśliwej, a przynajmniej tak to wygląda w oczach żony Faye. Kiedy nakrywa męża na zdradzie, nie pierwszej jak się okazuje, ten każe się jej wynosić, a sam zostaje z kochanką, a żona (była żona) zostaje z niczym i poprzysięga zemstę. Ta oczywiście odbija się od dna, gromadzi fortunę i wtedy ma miejsce wydarzenie, które powinno mieć miejsce na początku, a nie przy końcu tomu. Oczywiście mamy tutaj również wątki erotyczne, ale nie ma tutaj nic, dosłownie NIC, z czego znana jest ta słynna pisarka. Brak jest napięcia, akcji, dobrej konstrukcji.
Niestety, po raz kolejny dałem zmanipulować się marketingowi, który atakował mnie od dłuższego czasu, zachęcając do zakupu tej pozycji. Brak ładu, składu, brak akcji. Wszystko jest mdłe i trudne do przetrawienia. Szkoda pieniędzy i czasu. Szkoda czasu na pisanie o tym "dziele".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.