Virtualo


 Wczorajszego wieczoru przeglądając pocztę z ostatnich tygodni odnalazłem ofertę Wydawnictwa Virtualo. Oferta jest niezwykle kusząca. Publikując u mnie książki zostają wprowadzone do sprzedaży w Empiku, Gandalfie, amazonce nakanapie.pl, ebooku.pl.
Dodatkowo ciekawym faktem jest to, że za małe pieniądze mój utwór jest chroniony przed nielegalnym kopiowaniem (DRM). Napisałem w tej sprawie. Jeżeli zgodzą się na okładkę, którą ja zaproponuję  ( w Warszawie odbędzie się sejsa fotograficzna na tą okazję) to z pewnością ebook zostanie wydany u nich. Zdaję sobie sprawę że rynek ebooków w naszym kraju kuleje, ale myślę że  czasem to się zmieni. Sam od czasu, gdy posiadam Kindla to uwielbiam czytać w formie elektronicznej. Napisałem wczoraj późnym wieczorem maila do Wydawnictwa Virtualo. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, to moja książka ukaże się właśnie w tym Wydawnictwie. Przeczytałem że czas od fazy wprowadzenia tekstu to jego przyjęcia i dystrybucji wynosi około jednego tygodnia. Tak więc gdy się zdecyduję na Wirtualo to całe przedsięwzięcie przesunie się o kolejne siedem dni. Ale zalezy mi na tym, aby wszystko było dokładnie przygotowane, w tym również okładka i korekta mojej książki. Miłego dnia życzę wszystkim blogowiczom i jeszcze raz dziękuję za wsparcie. Wczoraj pokazaliście że jesteśmy jednością, Wasze komentarze przekonały mnie że warto tutaj być.
 

Podziękowania

 Dziękuję Wszystkim, którzy dzisiaj napisali. Te wszystkie słowa są dla mnie bardzo budujące, dajecie mi wiele siły tym co piszecie. To co mnie dzisiaj spotkało jest dla mnie wskazówką że trzeba inaczej podjeść do tego tematu, do tych ludzi. Ale niesmak pozostaje. Tego czas nie wykazuje. Ja przeczytałem tylko parę komentarzy i wiem kto w nich przodował. Nie chciałem czytać wszystkiego. To mi wystarczyło. We mnie nigdy nie było chęci odwetu, daj Boże aby takie pokusy się nie pojawiły. Sam nie jestem zwolennikiem towarzystw wzajemnych adoracji. Konto na FB służy mi głównie do komunikacji z pisarzami, z którymi umawiam się na wywiady. 

  Wasze słowa przekonały mnie że warto być i nie poddawać się. Wyczułem w nich szczerość.  Dziękuję i jestem dumny z faktu że na mojego bloga wchodzą głównie ludzie wartościowi, którzy wiedzą jak się zachować w wirtualnym świecie. Sam nie jestem polonistą, ani nikim szczególnie zdolnym. Kocham pisać. Dlatego za parę dni nastąpi mój literacki debiut i mało mnie obchodzi ile osób to wyśmieje. A wyśmiewają ci, którzy sami nic nie robią konstruktywnego. Jeszcze raz dziękuję.

Smutek

 Właśnie dotarło do mnie że na Facebooku toczy się dyskusja dotycząca mojej osoby i tego bloga. Oczywiście bez mojej wiedzy. Chodzi o pewną grupę, którą właśnie opuściłem gdy przeczytałem to co przeczytałem. Wpadłem na ten tekst zupełnie przypadkowo, właściwie na komentarze do jednego z wpisów. Zdaję sobie sprawę że łatwo jest kogoś oceniać, ośmieszać, szkoda tylko że blogowiczom nie przychodzi refleksja jak się ta osoba czuje? A czuje się...nieważne...Jest mi niezmiernie przykro. Do tej pory starałem się bywać w miarę regularnie na Waszych blogach, dzięki Waszym recenzjom na moją listę trafiło wiele książek, które mam zamiar przeczytać. Przykro mi że nikt z Was nie był w stanie napisać do mnie w tej sprawie. Dlatego od dzisiaj znacznie ograniczę bywanie na blogach innych i zostawianie tam komentarzy. Z reguły trudno jest napisać więcej niż jedno zdanie o książce której się nie czytało. Dlatego ograniczałem się do wpisu że przeczytam lub nie przeczytam. Moje zainteresowania w dziedzinie literatury są jasno sprecyzowane.  Mój blog możecie usunąć z ulubionych.  Czy ja kogoś prosiłem, aby mnie dał do "obserwowanych"? Jeżeli ktoś ma jakieś zarzuty co do mojej osoby niech ma odwagę i napisze do mnie o tym. Mój adres e-mailowy jest upubliczniony. Wypada mieć odrobinę cywilnej uwagi i minimum kultury, a nie zachowywać się w taki sposób. Oczywiście dotyczy to tych blogerów, którzy mnie "obsmarowują" na FB, a sami uważają się za alfa i omega w dziedzinie literatury. Gratuluję. Ja nigdy się za kogoś takowego nie uważałem. Robię to co kocham i przykro mi...nie przestanę pisać. Niezależnie od tego czy wam się to podoba, czy też nie. Każdy ma do tego prawo. A jeżeli komuś się to nie podoba, niech po prostu tego nie czyta. Ja nikogo nie wyrzucam, ale czy kogoś zaprosiłem albo zmusiłem do bywania u mnie?  A teraz policzcie ile zrobiłem błędów ortograficznych, stylistycznych  i gdzie nie postawiłem przecinka. I zacznijcie kolejne rozmowy na ten temat. Aha...jeszcze jedno...ja czytam książki  o których piszę. Dlatego o nich piszę. Chociaż właściwie po co ja o tym piszę? Może dlatego że nawet takie zarzuty tam się pojawiły. Ludzie!!! Trochę refleksji. Może trzeba zacząć od siebie, a potem oceniać i krytykować innych? Z pewnością tak trzeba, ale z krytyką trzeba uważać. Nigdy nie wiemy, kiedy przekraczamy granice dobrego smaku.

"Oplątani Mazurami" - Katarzyna Enerlich

  "Oplątani Mazurami" to moja druga książka tej autorki którą było mi dane przeczytać. Wydawnictwo MG zrobiło mi dużą niespodziankę i przesłało wszystkie książki pisarki. Jestem za to bardzo wdzięczny. "Oplątani Mazurami" to siedemnaście opowiadań. Katarzyna Enerlich ma coś takiego w sobie, co przywołuje na myśl porównanie do drugiego pisarza którego niezwykle cenię Emmanuela Schmitta. U Kasi nie ma przypadkowości. Książka niezbyt opasła (129 stron), ale za to jaka treść? Dla mnie rewelacja. Przeczytałem w ciągu dwóch godzin późną nocą, a już chciałem iść odpoczywać. Nie potrafiłem się oderwać od tych opowiadań. Kasia ma rzadką zdolność czarowania słowem, zdolność trafiania w ludzkie serca i zapalania tam lontu do wybuchu ciekawości. Autora czaruje, przyciąga jak magnes i chcemy tam być, przeżyć te chwile. Siedemnaście różnych historii. Historii których nie sposób zapomnieć czy przejść obok nich obojętnie. Katarzyna Enerlich doskonale łączy przeszłość z teraźniejszością, czarując czytelnikowi światy pełen legend, wspomnień i emocji które sprawiają że czytelnik chce na Mazury. Sam pomyślałem że fajnie by było wiedzieć te miejsca o których pisze, a nawet ślady po nich. Energia tych historii gdzieś trwa i cieszę się że Kasia ma talent, tak duży talent aby ją zatrzymać w swoich książkach. Serdecznie polecam.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu



Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...